Wcięło mi całego posta
No to jeszcze raz:
dorotaczekolada, koniecznie idź do ortopedy z Matim. A Lenka to już prawdziwa spryciara jeśli chodzi o jedzenie.
iw_rybka, ta gorączka to faktycznie może być przez ząbki. Super, że skończyliście remont (ja nawet nie wiedziałam, że go robicie

)
anetka607, dobrze, że Klarze przechodzą te dolegliwości

Oby jak najszybciej się pozbyła tych guzków.
Shiva, może Justynka boi się już nowych osób i miejsc, Wika też tak ostatnio zareagowała na wizycie u ciotki, a zawsze to lubiła.
Co dajecie juz dzieciaczkom do jedzenia? Bo ja ciagle sie boje, ze mi sie zakrztusi...
Wika, jak zaczęłam jej dawać słoiczki z grudkami też się krztusiła, nie raz miałam serce w gardle. Na szczęście się nauczyła żuć, tylko trzeba próbować. U nas też pomogły chrupki kukurydziane (na początku biszkopty u nas się nie sprawdziły, bo pchała całe ciastko do buzi, ale niektóre dzieci je jedzą ładnie).
U nas plan, jeśli chodzi o jedzenie dnia wygląda tak:
w nocy (ok. 5:00) - mleko - 150-200 ml
na śniadanie (ok. 8:00) - kaszka ryżowa lub kukurydziana owocowa - 180-220 ml
drugie śniadanie (ok. 10-11:00) - słoiczek owoców (choć ostatnio coś przy nim marudzi)
obiad (ok. 13-14:00) - duży słoiczek z bobovity (inne firmy jej nie podchodzą - najgorzej na hippa reaguje). Nie gotuję jej, bo jej to nie smakuje, choć czasem z chęcią podjada to co my jemy.
podwieczorek (ok. 16-17:00) - kaszka manna - 200-220 ml
przed samym snem (ok. 19:30-20:00) - butla kaszki ryżowej bezsmakowej - 180-250 ml
W międzyczasie dostaje ciasteczko, chrupka i picie. Ciągle latam za nią z butlą, bo pije po kilka łyków (ciągle ta butla, bo niekapka gryzła, a butelkę z rurką traktowała jak zabawkę). Jakoś udaje się jej wypić 200-300 ml picia.
Zasypianie w naszym wydaniu (pod warunkiem, że ostatnią drzemkę w ciągu dnia zakończyła ok. 15-16:00, ale na szczęście zwykle tak jest) wygląda tak:
kąpiel, butla, włączam jej klasyczne kołysanki (od urodzenia je uwielbia - nawet mnie się podobają, a ja za klasyką nie przepadam), kładę do łóżeczka, daję owieczkę do przytulenia, smoczka do buźki, chwilkę pogłaszczę i szeptam jej do uszka modlitwę Aniele boży (może to trochę śmieszne, ale mam sentyment do tej modlitwy, bo zawsze babcia z nami ją mówiła i chcę żeby Wicia też się nią modliła przed snem w przyszłości) i wychodzę. Zawsze działa, bo po 5 minutach już śpi, chyba, że się obudziła z popołudniowej drzemki ok. 17-18:00, to wtedy buszuje w łóżeczku, aż się zmęczy, czasem nawet do 22, normalnie zasypia w okolicy 20:00.
Wika raczkuje już coraz pewniej, już zabawki przestały ją interesować, skoro może pójść wszędzie i wziąć sobie coś znacznie ciekawszego, np. ziemię z kwiatków... Muszę mamę poprosić o małe przemeblowanie
