czesc Wam mamusie
widze, ze same dobre wiesci...
ja laktatora poprzednio nie mialam i bardzo mi go brakowalo, wiec teraz sie zamierzam doraznie zaopatrzyc
dziekuje za komplementa pod adresem brzuszka... no i mieszkanka malowanie jeszcze nie skonczone i bedzie musialo poczekac...
...w czwartek po wyjsciu z forum, poszlam z psem i gabciem na dwor i zaszlismy do mojego kuby, a on mial chwile wolna i mielismy na poczte jechac, po paczke dla piercera od nich ze studia, nic, nie widzialam, nic nie slyszalam... nagle patrze do tylu, a on na ulicy lezy, a ja z tylu, bo gabrielek z przodu siedzial, tam blokada drzwi, nie moglam sobie otworzyc, walilam w szybe piesciami i darlam sie, zeby mi ktos otworzyl... na przejsciu dla pieszych, przy nie dzialajacej sygnalizacji go samochod potracil... wiecie teraz juz jestem spokojna, bo nic mu sie powaznego nie stalo, ma noge ponizej kolana polamana, mial operacje, w poniedzialek ma druga, ale poza tym jest caly bogu dzieki... jest w bardzo dobrej klinice w ludwigshafen, ja niestety nie mam prawa jazdy, wiec pociagiem do niego jezdze co mi 1.5h zabiera...
jeszcze jak juz wiedzialam, ze jest caly, jak pogotowie przyjechalo i policja to ja musialam wrocic do auta, nasza znajoma nas do domu odwiozla, bo co mialam zrobic z psem i dzieckiem... w karetce mu narkoze od razu podali, zeby go nie bolalo i w szpitalu prosto na operacje pojechal, nie mialam z nim zadnego kontaktu, jak tylko dorwalam adres szpitala do ktorego pojechal to ruszylam juz po cimku z dzieckiem w wozku, wysiadlam z kolejnego juz pociagu, a tam sciana schodow, most nad torami i tyle samo schodow po drugiej stronie, dobrze, ze jeden jedyny facet tam byl i mi pomogl...
20 minut marszu i dotarlam na miejsce, dowiedzialam sie tylko, ze ma operacje i ni cwiecej, 2h czekalismy z gabkiem. o 21 skonczyli i moglam go zobczyc...
od rana jak wstajemy to ide z psem, robie cos jesc i do szpitala, wracamy to kolacja, bajki i spanie, wiec nie mam kiedy o tym myslec, ale jak sie poloze i zamkne oczy to widze go jak na tej ulicy lezy i choc wiem, ze juz jest wszystko dobrze, to mi gardlo sciska to wspomnienie...
co gorsza tesciowa jest wlasnie w drodze do nas-jakbym malo teraz miala na glowie, ostatnio tak nawywijala, ze jest ostatnia osoba, ktora mam ochote ogladac i jeszcze musze po nia o 8 rano na dworzec jechac, glupie babsko, nerwy mi tylko psuje...