dziekuje dziewczyny za cieple slowa, ja po prostu juz nic nie rozumiem, bo mialam sie tak dobrze, dzis miala przyjsc opiekunka zdrowia i musialam do niej zadzwonic i odwolac wizyte po prostu wpadlam w panike. Ja nie rozumiem tego to jest takie chore bo jeszcze jakby mi bylo smutno to bym to mogla jakos z psycholozka obgadac, ale mnie bierze tylko taki chory lek, jakby mnie adrenalina naplywala od brzucha, jakby cos sie stalo, i tak tylko ta nicos tez siedzi we mnie. Nic mi sie nie chce, nic nie lubie, nic nie ma znaczenia, jakbym nie miala uczuc...niewiem co zrobic, jak sie obudzilam rano w tej panice myslalam ze zwariuje, teraz wzielam tabletke i troche to przygluszylo, ale ja po prostu nierozumiem czemu wszystko sie nagle pogorszylo skoro spalam lepiej bo i Lilcia miala ostatnio gora 2-3 pobudki w nocy

a te tabletki naprawde musze obgadac z lekarzem bo kurcze dzis w nocy Lilcia prawie wogle nie spala, tak jak wczesniej z przed paru tygodni budzi sie co godzinke lub 45 minut a od 2 w nocy strzela sobie 25 minutowe drzemki

a ja wzial w koncu bo myslalam ze oszaleje

i ona na poczatku sie budzila jakby w koszmarze, a potem te 25 minutowe drzemki to takie niespokojne byly, nie mogla wpasc w ten gleboki sen i cala noc cycka. Martwie sie o nia. I niewiem kurcze co zrobic. Ja wiem ze my wszystkie tutaj mateczki jestesmy przemeczone i smutne, kazdy ma swoje zmartwienia i kazdy czuje przygnebienia, wiec tez glupio mi tu tak skarzyc, skoro mam meza ktory mnie tak wspiera i tak mi pomaga, jak najwiecej byc w domu, jak najwiecej pomoc przy dzieciach, sprzata i gotuje, w domu w sumie to on robi wiecej niz ja, tylko ze sciera lata, a ja z Lilcia jestem i nie moge dac sobie rady. Ale to tez nie jest tak specjalnie, to nie z przygnebienia, bo jak mialam zle dni i bylam zmeczona czy smutna to i tak bralam sie w garsc dla dzieci i siebie odpychalam na bok, ta depresja to po prostu ponad mnie, niemoge sama o sobie decydowac, po prostu mnie ogarnia

niewiem juz sama