To wracajcie do zdrowia. Świetnie Martuuniu, że Nelinka zjada wszystko. Moja Amelka niestety czosnek wyczuwa z kilku metrów i nie weźmie do ust. A szkoda. Ona w ogóle jest strasznie wybredna, jeśli chodzi o jedzenie. Jednak patrząc na moje wcześniejsze z nią i jej niejedzeniem doświadczenia, to bardzo się cieszę, że teraz je.
Moja Amela raczej nie zmyśla. Częściej przyjmuje role postaci z bajek i tak ciągle chce być: Angeliną Baleriną, albo księżniczką Bellą, albo królewną Śnieżką lub cukrową księżniczką. Królewnę śnieżkę, czy Piękną i Bestią mogłaby oglądać na okrągło. A przy tym bardzo przeżywa i płacze, mimo że wie, jak się skończy. Na początku nie wiedzieliśmy czy jej puszczać te bajki, bo skoro tak przeżywa, ale ona jest taka jak ja i lubi popłakać na filmach.
A u nas: Cóż bardzo mnie panie w przedszkolu zdenerwowały. Nie będę opisywać całej historii, bo długa. Powiem tylko, że wprowadziły mnie w błąd i w efekcie Amelka nie pojechała na konkurs (powiedziały, że jest w sobotę, a był w środę- nie posłałam jej akurat w środę, bo dziadku były z odwiedzinami u nas - tak w skrócie). Dzień otwarty dla rodziców dzieci z przedszkola, na który się spóźniła i nie wiedziałam, że w ogóle jest. Dobrze, że w ogóle zdążyłam, bo dziecko czekało. A pytałam, czy to dla rodziców dzieci z grupy 1. czy dla rodziców chcących posłać dzieci do przedszkola. Wyraźnie powiedziały, że dla rodziców z zewnątrz. W efekcie się wściekłam się i zrobiłam awanturę. Prosiły, żebym się nie denerwowała i uspokoiła. Ale i tak się zdenerwowałam i wcale się nie uspokoiłam. Nie znoszę niekompetencji. Było ostro, a dzisiaj mój M poprawił, bo powiedziały, ze z nim rozmawiały o dniu otwartym i o konkursie, co jest kłamstwem. A ja im uwierzyłam. W efekcie podwójna rozmowa w przedszkolu. I chyba dobrze, bo po co dziecku robią wodę z mózgu. Skoro się przygotowywało i czekało na konkurs i na mnie, to nie można sobie od tak igrać z jego uczuciami i praca. To są dzieci i nie wolno ich okłamywać ani sobie lekce ważyć. Po co w ogóle zawracają gitarę, skoro takie później rzeczy wychodzą.
W sobotę mój M postawił mnie przed faktem dokonanym i w trakcie drogi do moich rodziców, stwierdził, że jedziemy najpierw na 15 minut do jego. Wściekłam się, ale go rozumiem, bo jakby mi powiedział wcześniej, to znalazłabym milion wymówek, żeby nie spotkać się z nimi. A tak mam odbębnione na najbliższe kilka tygodni.
Szykuje mi się wyjazd służbowo wypoczynkowy do hotelu do Wałbrzycha. Niedaleko i znam te okolice doskonale, ale i tak fajnie będzie się pobawić.
I co najważniejsze, to zapłaciłam zaliczkę za wakacje. Nad nasze morze, ale z animatorami dla dzieci, z alternatywą w postaci basenu, jeśli pogoda nie dopisze i z możliwością wzięcia psa. Tera załatwiam drugą część wakacji w Beskidach. Może Podobin ( to trzy kilometry od Mszany Pruedence) lub Krynica.