16 mar 2011, 13:25
czesc dziewczyny
dopiero dotarlam tutaj
a od mojego porodu minelo juz przeszlo 2 miesiace
ale wspomnienia sie nie zmienily hehe
to byl moj drugi porod
pierwszy z Leonem lajtowy w Uk. szybki.ale wywolywany po terminie. sadzilam ze lepiej byc nie moze,
a tutaj z Olafem bylo jeszcze lepiej
ale juz w Pl
inaczej ale jednak swietnie
bylam tydzien po terminie z usg a w dniu temirnu z @
i 7 stycznia na 9.30 mialam sie stawic w szpitalu na kontrolne badanie ktg
na wszelki wypadek, mialam zabrac torbe bo istniala szansa ze mogliby mnie zostawic w szpitalu
wiec w nocy pospiesznie spakowalam rzeczy dla siebie i malenstwa
przygotowalam generalnie juz lozeczko, posprzatalam. wszystko tak jakbym juz miala z malenstwem wrocic
i rano ok 7 obudzil mnie bol brzucha jak na @
i tak co 3 min
wlasciwie co chwile
cala ciaze nie mialam ani skurczyku. bolu, nic. przezylam ja super lajtowo i nieciazowo w ogole wiec marzenie. podobnie jak z pierwszym synkiem
wiec uznalam ze moze jakies skurcze przepowiadajace sie pojawiaja wreszcie.. hmm
tylko gin kazal sie stawic do szpitala ze skurczami co 10min.. hmm
wiec skoro sa co 3 to znaczy ze nie jade? hehe
i specjalnie sie tym nie przejelam
pare razy mnie przeczyscilo w toalecie
potem przygotowalam sobie kapiel
mezulek zaserwowal kawke i tosty do wanny
i wyluzowywalam sie przed ktg
a maz w tym czasie pojechal odwiezc nieswiadomego sytuacji Leonka do Pkola
on lekko zestresowany juz byl
ale musialam go uspokajac ze nic sie nie dzieje wielkiego
ze skurcze jakies tam male sa. ale to pewnie dopiero zapowiedz..
i pewnie gdyby nie to ktg to nawet nie wybralabym sie do szpitala bo po co? hehe
wzielam sobie jeszcze 2 nospy i skurcze zanikly..
kolejny dowod na to ze do porodu daleka droga.. czyzby?
wiec godzine to trwalo a druga godzina to juz cisza prawie
ale o 9 jak wsiedlismy do auta to zaczely sie na nowo
znow co 3-4 min ale takie bole jak nie porodowe...
wiec nawet nie bralam pod uwage powagi sytuacji...
na miejsu ok 9.40 podpieli mnie pod ktg na ok 30min
polozne podchodzily kontrolowaly. ale moimi skurczykami sie nie przejmowaly. bo na zapisie nic nie bylo widac
tylko ja co chwile sobie oddychalam gleboko jak odczuwalam przyplyw
dopytywalam czy nic sie nie dzieje na ktg
ale one na lajcie mowily ze wszystko ok. bez akcji porodowej
i ze jeszcze do porodu daleko
mam sie nie przejmowac i luzzz
bo co to za skurcze hehe
po zapisie moj gin stwierdzil, ze mnie jednak zabada zanim pojde do domu. skoro cos sie dzieje to moze jednak na oddziale mnie zostawia
no to po 10 jak usiadlam na fotelu to ku zdziwieniu jego moim i reszty. okazalo sie ze RODZE!!!
ze rozwarcie gotowe
wody wlasnie odeszly....
szok szok szok
adam czekal na korytarzu
jak sie dowiedzial to polecial po torbe...
a ja po prostu wstalam z fotela i poszlam sobie z poloznymi na porodowke urodzic synka
ktory za 30 min byl z nami
nawet nie zdarzylam sie przebrac, zebrac mysli. zadzwonic do mamy
totalny spontan
skurcze do konca slabe
malo bolesne
partych nie mialam
ale przec musialam bo czas na malego byl
dopiero na koncu jak juz wychodzil to poczulam parcie ale zaraz Olaf byl juz z nami
cudownie!!!
xzero zmeczenia.. tak jakbym sobie wpadla na chwile.. dzieciaczka urodzic...
nawet nie zdazylam sie spocic.. hehe
tylko garderobe pogubilam
bo na ktg buty kurtka zostala
potem u gina majtki i getry zostawilam
a na porodowce jeszcze biustonosz sie pałętalł hehe
ale jak juz urodzilam to wrocilam tam po swoje rzeczy hehe
lekarka i polozne byly cudowne
rodzily ze mna, pomagaly, parły..
w pospiechu pytaly o dane. o dokumenty..
ja miedzy parciem jednym a drugim podawalam potrzebne dane hehe
i potem cala ta formalnosc po porodzie trwala dluzej niz cala akcja.. hehe
lezelismy sobie tam 2 godz
ja olaf i adas z nami
dzwonilismy...
powoli dochodzilo do nas ze juz jestesmy w czworke hehe
szok pozostal do konca
niejedni znajomi i rodzinka sadzili ze ich wkrecamy!!!
ja chcialam zaraz po porodzie wstac pod prysznic
ale w PL sa inne procedury i kazali mi lezec na porodowce 2 godz
a pozniej kolejne 2 godz na sali poporodowej
no to sie sluchalam
a w Uk to zaraz jak urodzilam i zalozono mi szwy to poszlam sobie pod prysznic...
popoludniu Adas pojechal po Leonka do Pkola i przywiozl go do szpitala by ppoznal dlugo wyczekiwanego braciszka
cudnownie!
takze dziewczyny kazdy porod inny
nie ma sie co nakrecac
powiem wam ze ja sie porodow w ogole nie balam
nie wyczekiwalam
nie spieszylam z tym
korzystalam do konca ile sie dalo . bo wiadomo ze jak malsuzek wyjdzie na zewnatrz to troche inaczej zycie wyglada. aczkolwiek nie narzekam..
pierwszego porodu sie nie obawialam dlatego. ze nie wiedzialam tak naprawde co mnie czeka
drugiego dlatego. ze po pierwszym to nie mialam sie czego bac.. i bylam pozytywnie nastawiona caly czas
przekonana ze bedzie dobrze szybko i tak sie stalo!!!
ustalilam sobie ze chce urodzic miedzy 7 a 11 stycznia, i tak sie stalo ze zmiescilam sie w przedziale hehe choc moj gin twierdzil , ze pozniej urodze, bo badanie nie wskazywalo ze bedzie to na dniach hehe
duze znaczenie ma nastawienie
gin mowil ze wiekszosc kobiet ktore twierdzi ze nie urodza, blokuja sie i w efekcie porod konczy sie cesarka
cos w tym jest!!
napewno!!
ale wy z pewnoscia dacie rade !!!
szybkego bezbolensego szczesliwego PLUM zycze wam wszystkim!!!