No wiec teraz i ja mogę opisać coś.. a nie tylko czytac
We wtorekpojechałam do szpitala po terminie z OM, do środy byłam na obserwacji, w środe ok 13założyli mi balonika "cewnik" myslałam ,że mam juz skurcze , ale robiło sie samo rozwarcie bez skurczy...
no i moja mamuska do mnie przyszła.. z czegoś sie smiałam i odeszły mi wody, było po 16...poszłam do położnej ,że mi chyba wody odeszły, zbadała mnie i okazało sie ,że faktycznie coś pociekło, rozwarcie na 4cm.
I tak trafiłam na trakt porodowy z mamą :D zadzwoniłysmy do Patryka już był w drodze...
jednak na trakcie porodowym akcja sie zatrzymała
rozwarcie nie postepowało, tetno ok... wiec przetrzymali mnie do rana.
Patryk wrócił do domu, mama tez, a ja lezałam obok porodówki.. naszczescie zadna nie rodziła.
No i o 7 rano podali mi kroplóweczke , patryk przyjechał z moja mama na godz 8.
kroplówka zaczeła działac po 9, ale dało sie wytrzymać, skakałam na piłce, przezyłam lewatywe...
w przerwach miedzy skurczami sie smiałam... po 10.30 zaczeła sie ostra jazda...
Patryk niestety nie wytrzymał napiecia:(
została ze mną mama...
leżałam na sali porodów rodzinnych od 7... bardzo fajna sala, ze wszystkimi pierdołami jak drabinka, wanna, prysznic... ale niestety nie korzystalam
o 10.30 przyszedł lekarz, rozwarcie nadal na 4cm, ja juz cierpie wrecz, moja mama dała 50 zł położnej
i ta za zgoda lekarza przebiła mi pęcherz płodowy do konca, musiałam juz lezec cały poród pod KTG...
jeczałam wyłam bluźniłam , w skurczu łapałam mame ...
OK 11.30 przyszła polożna , rozwarcie na 6 cm, zwatpiłam ,ze urodze, błagałam o cesarke...
po 12 położna powiedziała ,że jestem dzielna i mi cos wstrzykneła...
pare min przed 13 zaczełam sie drzec ,że mam parte, nikt mi nie wierzył, mama sprawdziła lignine i była we krwi troche i poszła do położnej... a ona mnie bada i mamy 10 cm rodzimy, wezwijcie lekarza
ja na mame , mama na mnie... i pre...
no i 1 party wyszła główka,lekarz mówi zebym dotkneła to motywuje...
no i wszyscy w gotowosci ja sie zaparłam z taką siła i emocjami az podniosłam lekko tyłek do góry...
kolana , głowa oczy i usłyszałam magiczne wymien powietrze ostatni raz poprzyj tyłek w górze i wyleciała moja mała pilotka
lekarz sie zasmiał ,że będzie pilotka bo w powietrze wyleciała hehe ;)
przez to ,że 4 cm w 30 min mi sie zrobiło popękałam w środku
mam troszke szwów.. i jedno malutkie naciecie podczas bólu, nie czułam nawet kiedy...
pepowina była tak króciutka,że nie mogłam sama przeciac , przecieła ja moja mama ze łzami w oczach i za chwile Liwka trafiła mi na brzuszek
spojrzała na mnie takimi duzymi niebieskimi oczami a ja sie poryczałam
tyle na nią czekałam... i nareszcie ją mam
2 godziny lezała mi na brzuszku , z czego ok 1godz lekarz mnie szył...
ale jakie dialogi były podczas szycia hehe, po prostu ten lekarz to najzabawniejszy człowiek jakiego poznałam w życiu :) patrzył mi sie w dziure , szył i opowiadał o swoich randkach, o tym dlaczego jest ginekologiem usmiałam sie i zapomniałam o jakim kolwiek bólu :)
jak wyjechalismy po 2 godz za drzwiami czekał juz dumny tatus:) zobaczył swoją gwiazdke i sie popłakał... nic dziwnego, cały Patryk :) nie wyprze sie córci... :)
Poród ? wspominam naprawde mile mimo tego bólu... to sie da wytrzymac, a jaka nagroda