Julchik,

Faktycznie jakaś teoria jedynie, ciekawe czy się rozkręcą.
Napiszę Ci co miałam na magisterce (przez 3 ostatnie lata). teorię owszem. Ale i praktyczne:
-tłumaczenia pisemne: literackie, administracyjno prawne, biznesowe (każde jako oddzielne ćwiczenia) aaa i techniczne... chyba coś jeszcze było
-ustne- symultaniczne- w specjalnej sali z kabinami do tłumaczeń.
konsekutywne jako osobny przedmiot.
Generalnie jednak znaleźć coś na dobrym poziomie powyżej pewnego pułapu trudno...
A wchodziłaś na fora tłumaczy? Tam zwykle są opinie gdzie warto się kształcić (ostatnio zaglądałam tam dość dawno, a jeszcze dawniej szukałam o studiach, ale na pewno coś konkretnego jest)...
Ja chciałabym cokolwiek zrobić przed majem. Ale póki mój mąż też chodzi na kursy, będzie ciężko tylko we dwoje podzielić się opieką na dziećmi...
Duża rodzinka jest wspaniała, ale jedno dziecko jeszcze nawet znajomej podrzucisz, a 3kę i to z szalejem B na czele- no nie mam sumienia
