Cześć wszystkim! U nas niestety lipa... Alanek chory, przeraźliwie kaszle, ma katarek i mega chrype staram się go więcej nosić pionowo, ale nie mam za dużo sił, bo mój klocek waży z 7kg. Dziś idziemy do lekarza, bo wczoraj dzwoniłam i pani kazała przyjść dziś o 17 no chyba, żeby mały miał gorączkę lub naprawdę źle z nim było to wcześniej. Na szczęście dzielnie to znosi, nie jest marudny, przez zełzawione oczka ślicznie się uśmiecha, ale tak mi go szkoda, robaczek mój biedny. Pomimo choroby nocka w porządku. Miałam jedną pobudkę o 2.20, drugą o 6.30, ale o dziwo moje dziecko pospało jeszcze do 9

, a zazwyczaj 6-7 już się budzi na dobre. Na dodatek mnie też coś łapie, łamie w kościach boli gardło... masakra
Co do mężów to mój jest naprawdę kochany i pomocny. Jak się Alanek urodził to dużo bardzo pomagał bo ja po cesarce. Chociaż cały czas chodził do pracy to wstawał do małego w nocy, przynosił mi go na karmienie itp. Kąpie go zawsze, ubierać, przebierać itp też potrafi. Był moment, że się trochę pogubił, gdy się Alanek urodził i tak jak to mówi pewna książka próbował uciekać do swojej jaskini - a to samochód naprawiać, a to coś kręcić przy domu. Ale pogadałam z nim i zrozumiał. Teraz jest po prostu niezastąpiony, czasem jak mi już ręce opadają ze zmęczenia to nie wiem co bym bez niego zrobiła, szczególnie teraz kiedy Alanek chory i trzeba go więcej nosić. W domu też potrafi wszystko zrobić łącznie z obiadami, zmywaniem, sprzątanie kurzów itp. Wystarczy poprosić, a czasem nawet i nie trzeba prosić. Zdarza się, że mimo, że idzie do pracy mówi, że on dziś zrobi obiad, a ja żeby sobie odpoczęła. Także nie narzekam jest naprawdę OK
Ja tam za wyrodną matkę się nie uważam, moje dziecko z reguły nie marudzi, ale zdarza mu się, szczególnie jak jest zmęczony. Wtedy kołyszę go lub rozmawiam ciepłym głosem, żeby się uspokoił. Nie zawsze dziecko potrzebuje noszenia na rękach, moje dziecko raczej z tych, które lubią sobie same poleżeć. Ale szkieletorek ma rację - dzieci mają różne rodzaje płaczu, marudzenia, pokwękiwania i matka potrafi je rozróżnić. Czasem jak mały zapłacze, to od razu do niego nie lecę. No chyba, że mocno wyje i wiem, że się sam nie uspokoi ale szczerze mówiąc mu to tak rzadko się zdarza, że jakbym wszystkie dzieci miała takie cudowne to mogłabym ich mieć nawet i 10

hehe
[ Dodano: 08-11-2011, 11:30 ]
A przypomniało mi się, któraś z was mówiła o kolkach niemowlaka - mój Alanek miał problemy z kupkami jakoś w pierwszym czy drugim tygodniu życia i dziewczyny poradziły mi, żeby pić herbatki koperkowe. Piłam ich chyba 5-6 szklanek na dzień, czasem więcej i od tego momentu problemy się skończyły. Spróbujcie może pomoże.
Szkieletorek to co opisujesz raczej nie jest kolką. Może po prostu Twoja córcia marudziła bo była zmęczona. Mój Alanek rzadko ale się zdarza na wieczór też potrafi trochę pomarudzić, ale jak zmieni mu się pozycję weźmie na rączki lub zwyczajnie ułoży do spania to od razu się uspokaja.