Hej
No i jesteśmy w Polsce. Co prawda dojechalismy tydzień temu, ale u teściów nie było internetu, a u rodziców nie chciało mi się zasiadać w tej kanciapie w jakiej mają kabelek do netu (niestety mama nie pamięta hasła do bezprzewodowego i lipa).
Mila zachwyca wszystkich oczywiście
Podobnie jak

Mam brzuchol nie do przeoczenia
Tibby, współczuję wypadku Tobisia i tego szycia
My z mamą jeszcze nie rozpoczęłyśmy przygotowań do świąt. Poza kupieniem ryby.
Z prezentami też jestem w proszku, nie mam jeszcze dla brata, bratowej, mamy, taty i dziadków. A M nie ma dla mnie
Dzisiaj to chyba załatwimy, chociaż teraz akurat M wymienia olej w samochodzie, świece i inne takie, oraz sprawdza "dziada",
bo się nam był rozkraczył pod Łodzią, kiedy to radośnie jechaliśmy sobie od teściów do moich rodziców
dzieciary szalały na przydrożnym parkingu- w żwirku jakimś- czarne jechały.
Naprawa trwała w sumie 3-4 godziny, razem z dojechaniem pod sklep z częściami, bo niezbędny był zakup nowej pompy wody, więc jechaliśmy 10 km wstecz do sklepu jaki wczesniej minęliśmy- dolewając co kilometr wodę do pompy wody żeby nam się nie przegrzał samochód.
Dobrze, że M sam wszystko zrobić potrafi, to ruszyliśmy po naprawie. A dzieciaki po harcach na parkingu usnęły i spały od Łodzi do Koszalina bez pobudek

czarrrne jak węgiel
