
Mój małż był przy porodzie, sam chciał, wlasnie od strony głowy, bo od tej drugiej by przeszkadzał personelowi. Na sale operacyjną go nie wpuścili, ale jak tylko wyjęli dziecko, to mu wynieśli. Ja zobaczylam dopiero za 4 godziny. Pomógł mi o tyle, ze masował mi krzyże, spacerował ze mna po korytarzu i pilnował zeby mi krzywdy nie zrobili jak ja nie kontaktowałam. Nie wiem jakby się zachowal na widok krwi i końcowej fazy porodu

Jakby teraz nie chcial isć, to jednak wolałabym żeby była ze mna jakaś kobieta, mama lub przyjaciółka, zeby nie pytając mnie od razu wiedziała jak moze ulżyć.
kingoza, ja wyszłam ze szpitala na 3 dobe po cc, czyli króciutko byłam. Tzn. normalnie jak na Polskę
