wtrącę wam coś o porodzie z wrażliwym na krew facetem- mój nie musi krwi widzieć, wystarczyło jak syn palce drzwiami porządnie przytrzasnął to tatuś zemdlał
ale przy porodzie go miałam. w fazie parcia stał z dala ode mnie, za kotarką więc nie widział nic ale słyszał pierwszy krzyk. za to przed parciem był mi nieocenioną pomocą- latał do położnej jak coś chciałam, pomagał pod prysznic wleżć co z kroplówką takie łatwe nie było. I ogólnie BYŁ
jak młody się urodził to pediatra ważąc i badając małego zainteresował się też tatusiem- biała twarz, niebieskie wargi- kazał mu usiąść bo by chłopina padł. Ale cieszy się że był i teraz też mamy taki plan o ile juniorka będziemy mieli z kim zostawić
ze pierwszy synek dał nam nieźle popalić..ze mieliśmy chwile załamania...były non stop kłotnie, stres, nerwy...
oj jakbym o sobie czytała. ale to chyba faktycznie zestresowani rodzice=zestresowane dziecko. Przy drugim nawet płacz dzidzi chyba inaczej się już traktuje, bez paniki
(mam taką nadzieję)
dzwoneczek82, jak Ty rodziłaś to ja tu pisałam że Patryki to łobuziaki ale takie słodkie. Mam nadzieję że Twój będzie tylko słodki, bez łobuzowania