Quanchita, ja dziś taka sama matka jestem
i do tego strasznie senna
Mój mały Nudzik wymusił jednak wyjście na dwór - tak strasznie jęczał że mi głowa zaczeła pękać - siedzi teraz z Tatusiem w samochodzie "naprawia" mu tam radio, "ustawia światła i lusterka" - na dworze nie da się być - żadnej żywej duszy nie widać
Farby? Fajny pomysł, myślałam już o tym wcześnie i mi by generalnie nie przeszkadzał bałagan, ale Mąż by pewnie zemdlał gdyby zobaczył skutki, a wiem że byłyby w postaci łapek na ścianach, meblach i wszędzie gdzie się da
, więc jestem na etapie poszukiwania takiego miejsca w moim mieście gdzie dzieciaki mogłyby mazać farbami dowoli - podobno jakiś są
Oki, zmykam ogarnąć mieszkanko ... jak mi sie nie chce...