U mamy zdecydowanie odsapnęłam troszkę. Dzieciom też się podobało. Bartkowi do tego stopnia, że płakał nam po przyjeździe, że chce jechać znowu do Polski...
No a teraz cóż. Czas wracać do obowiązków.
Co prawda mieszkanie zastałam w niemal idealnym porządku jak na utrzymywane w ładzie przez faceta więc fajnie, nie mam dodatkowej roboty ( choć kurze osiągnęły grubszą warstwę, i znalazłam sporo dziecięcych skarpet w mojej szufladzie- chyba sprzątał juz na szybkęsa), ale mieszkanie odmalował, ogród jesiennie uprzątnął, i róże na mnie czekały :) Generalnie bardzo dobre wrażenie. A, i obiad czekał. I tylko miałam 10 razy odpowiadać na to samo pytanie: "i jak obiad? dobry?"
Tibby w którym tygodniu chcesz śmigać do ginka?
Łykasz już folik? :D
Jak ogólnie się czujesz? mam nadzieję bez-mdłościowo.