Awatar użytkownika
aniawlkp86
Wodzu
Wodzu
Posty: 24940
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:59

21 lis 2011, 11:03

Jest u nas dziewczyna na forum ma chyba 26 lat, 11 miesięcznego synka i teraz napisała że ma nawrót raka trzustki a do tego zanik nerwu wzrokowego - czeka ją ślepota. Nie wie ile jest jej dane...
Nie daj że nie uda się jej... to co później jej synkowi tez ktoś powie:
tak musiało być
czytałam,fakt to już jest okropne :ico_placzek: może nie zobaczy jak syn dorasta,nie zobaczy jak wygląda :ico_placzek: to jest okrutne
ok masz do tego prawo, ale tak jak napisałaś nikt z twoich bliskich nie odszedł i jeszcze w wieku takim gdzie spokojnie mógł żyć. Nie byłaś z nimi jakoś szczególnie związana emocjonalnie.
to prawda i właśnie napisałam,że może dlatego teraz tak mówię bo sama tego nie przeżyłam :ico_sorki:

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

21 lis 2011, 11:04

NICOLA_1985 nic dodać nic ująć :ico_sorki:

Przyznam się że owszem czasami mówię: takie jest życie, że tak ktoś skonstruował świat że się rodzi a później umiera... że nie mamy na to wpływu
ale wiecie komu to mówię? Martynie. Co mam jej powiedzieć.... jak jej to wytłumaczyć, dziecko straciło w ciągu 4 miesięcy dwóch dziadków.
Przecież jej nie powiem że mnie szlak trafią, że jestem zła... itd...

monis
Beze mnie to forum nie istnieje!
Beze mnie to forum nie istnieje!
Posty: 1983
Rejestracja: 07 lis 2008, 14:06

21 lis 2011, 11:51

Mój ojciec alkoholik, który by własne dzieci w łyżce wody utopił, nadal chodzi, mimo iż ma bajpasy, cukrzycę, zjechaną wątrobę i teraz otyłość.
wydaje mi się, że mimo tego jakim jest człowiekiem i tak cierpialabyś gdyby zmarł,
ja jakiś czas przed smiercią taty nie najlepiej się z nim dogadywałam, kłóciliśmy się, był strasznie nerwowy ( ale teraz chyba wiem czemu, ponieważ nie lubił mówić o tym co czuje co go gryzie, co mu dolega, a prawdopodobnie czuł że wraca choroba sprzed lat i teraz jestem pewna że to go gryzło i z tego powodu był nerwowy)
kochałam tate bardzo mimo że niekiedy niezbyt dobrze się dodadywaliśmy i z tego powodu po jego śmierci było mi jeszcze trudniej pogodzić się z tym że tak dawno nie powiedziałm mu że go kocham, że nie przeprosiłam że niekiedy niepotrzebnie się kłóciliśmy i chyba już zawsze bedzie mnie to bolało, że nie zdążyłam...
nie byłam z nim pokłócona ale mogło byc lepiej

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

21 lis 2011, 14:04

Moja koleżanka od jakiegoś czasu nie utrzymywała ze swoim ojcem kontaktu i jak dostała sms ode mnie że mój tata zmarł od razu zadzwoniła do swojego. Teraz ich relacje nie są może jakoś bardzo rewelacyjne ale przynajmniej odzywają się do siebie i jest ku lepszemu

monis
Beze mnie to forum nie istnieje!
Beze mnie to forum nie istnieje!
Posty: 1983
Rejestracja: 07 lis 2008, 14:06

21 lis 2011, 14:33

moni26, mój maż tez miał nie najepsze relacje ze swoim ojcem, nie bede opowiadal ale są ku temu powody, jak zmarł mój tato to G zaczał jeździć do swojego ojca teraz jest między nimi o wiele lepiej, G jeździ przynajmniej raz w tygodniu bo mieszka niedaleko jakieś 10 km od nas
doszedł do wniosku, że nie chciałby kiedyś wyrzucac sobie tego, że było źle i nie zdążyl tego naprawić

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

21 lis 2011, 15:07

"Nie znasz dnia ani godziny "

PachnijPL
Towarzyska dusza
Towarzyska dusza
Posty: 28
Rejestracja: 12 lut 2013, 15:39

Re: Śmierć

12 lut 2013, 16:34

Nie ma niestety jednej konkretnej recepty na poradzenie sobie ze śmiercią najbliższych. Każdy z Nas jest bowiem inny. Ma swoje własne sposoby na radzenia sobie ze smutkiem. Każdy z Nas zachował w pamięci inny obraz zmarłej osoby i inna więź łączyła go z bliskim-zmarłym. Inaczej może przeżywać śmierć ojca córka, która jest nastolatką i mieszka razem z nim w domu rodzinnym i córka, która już dawno założyła swoją rodzinę. Każda cierpi, tylko w inny sposób.

Bellafonte
Rozkręcająca się gaduła
Rozkręcająca się gaduła
Posty: 11
Rejestracja: 17 sty 2013, 15:28

Re:

07 mar 2013, 00:02

Trochę drążę ten temat, bo jestem w żałobie... Ja również wiem i wiedziałam że każdy z nas odejdzie, że rodziców kiedyś zabraknie, tylko dla mnie to " kiedyś" nastąpiło zdecydowanie za szybko
podpiszę sie pod tymi słowami, sama niedawno straciłam tate nie dość że nastapilo to za szybko to jeszcze nieoczekiwanie i mysle że jestesmy przygotowani na to że kazdy kiedys odejdzie ale mamy nadzieje dożyć starości, napewno nie jestesmy przygotowani na to ze nasi bliscy odejdą "tak wcześnie"
Pytanie, co jest "lepsze" szybka i nieoczekiwana śmierć, czy na przykład patrzenie na agonię w bólu? A przecież tyle ludzi umiera w okropnych męczarniach, spowodowanych np. nowotworem. Znajomej dziadek umierał na raka, miał przerzuty na kości, kiepski dostęp do morfiny. Nie spał po nocach. Babcia zmarła niespodziewanie na zawał. I pamiętam, jak powiedziała, że Babcia przynajmniej się nie męczyła, miała lekką śmierć.
A co do faktu umierania, niestety...nikt nie dał nam życia na wieczność. W dzisiejszych czasach doczekania się wnuków to już coś. Umiera coraz więcej młodych ludzi.

PachnijPL
Towarzyska dusza
Towarzyska dusza
Posty: 28
Rejestracja: 12 lut 2013, 15:39

Re: Śmierć

10 mar 2013, 22:56

Czasami to jest tak, że chcemy mieć możliwość pożegnania się, wyznania... Ciężko jest powiedzieć, co jest lepszym wyjściem w tej smutnej konieczności wpisanej w naszą egzystencję. Prawda jest jednak taka, że o śmierci powinniśmy rozmawiać. Nie powinna być tematem tabu.

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

Re: Śmierć

11 mar 2013, 10:27

Mój tata też miał raka. Dowiedzieliśmy się pod koniec maja przez przypadek. Nie miał żadnych objawów.... W czerwcu poszedł na operację. Na odziale nie mogli uwierzyć że on jest chory.... Cały czas wierzyliśmy że zrobią operację, później chemia i wygramy walkę.... jednak nie było nam to pisane. Po pierwszej operacji, konieczna była druga operacja... . Lekarze nie dawali mu szans, ale on walczył... walczył 36 dni.... nie udało się....Miał tylko 53 lata...
powiem wam że patrząc na bliską osobę w takiej sytuacji to serce pękało. Jeszcze mój tato był po tej drugiej operacji pod respiratorem. Jak odzyskał świadomość to nie mógł mówić przez tą rurkę... i widziałam w oczach jego przerażenie, smutek.... Później dostawał leki na sen... i powiem wam że to było moim zdaniem zbawieniem. Zbawieniem dla niego, a może i dla nas że nie patrzyliśmy na jego bezradność.
Odszedł spokojnie, cichutko.....

pisząc to płaczę... minęło rok i 7 miesięcy i dwa dni....

Wróć do „Ogólnie o zdrowiu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość