Mój ojciec alkoholik, który by własne dzieci w łyżce wody utopił, nadal chodzi, mimo iż ma bajpasy, cukrzycę, zjechaną wątrobę i teraz otyłość.
wydaje mi się, że mimo tego jakim jest człowiekiem i tak cierpialabyś gdyby zmarł,
ja jakiś czas przed smiercią taty nie najlepiej się z nim dogadywałam, kłóciliśmy się, był strasznie nerwowy ( ale teraz chyba wiem czemu, ponieważ nie lubił mówić o tym co czuje co go gryzie, co mu dolega, a prawdopodobnie czuł że wraca choroba sprzed lat i teraz jestem pewna że to go gryzło i z tego powodu był nerwowy)
kochałam tate bardzo mimo że niekiedy niezbyt dobrze się dodadywaliśmy i z tego powodu po jego śmierci było mi jeszcze trudniej pogodzić się z tym że tak dawno nie powiedziałm mu że go kocham, że nie przeprosiłam że niekiedy niepotrzebnie się kłóciliśmy i chyba już zawsze bedzie mnie to bolało, że nie zdążyłam...
nie byłam z nim pokłócona ale mogło byc lepiej