Ja byłam raz świadkiem jak mój dziadek dostał przy mnie zawału. To było straszne, trzymał się za serce, osunął się na ziemię i krzyczał że boli. Nikomu nie życzę takich widoków. Na szczęście okazało się, że zawał nie był groźny ale trzeba serce od tamtej pory monitorować. Przerobiliśmy wielu lekarzy, którzy mieli raczej olewający stosunek. Ale trafiliśmy w końcu w Bytomiu na świetnego
kardiologa Janusza Milejskiego który zajął się dziadkiem z wielką troską i zaangażowaniem. Mamy z nim stały kontakt i możemy na niego liczyć w każdej chwili.