Kanapek i sałatek w sumie mam dość. Po batonach i krakersach puchnę i tyję jak balon, także niewskazane ;P
Lubię w ogóle zjeść coś na ciepło. No i kiedyś, wiadomo - kanapka i zupka w proszku albo jakaś zapiekanka z baru obok biura. Ale tym sposobem, jak wracałam do domu to znowu byłam głodna i wpierdzielałam cały obiad ;/
Teraz kupuję zupy do podgrzania, w płynie. Z warzywami, wkładką mięsną, także jestem najedzona ;D Zupy niedrogie, bez sztuczności, też nie muszę za nimi latać - są w moim osiedlowym sklepiku. Szczególnie pyszna i syta gulaszowa, jak macie ochotę spróbować to szukajcie na półkach tej - http://profi.com.pl/zupy/#p,gulaszowa-z ... tymiankiem.
Dajcie znać czy dobra, koleżanki z pracy też już wcinają : )