My po zabiegu, odbył się zgodnie z planem, jedyną dla nas niespodzianką było to, że odrósł migdał i też trzeba było go ponownie usunąć...
Dzień przed zabiegiem zostaliśmy przyjęci, spotkanie z lekarzem, ankieta z anestezjologiem i w sumie tyle.
Kolejnego dnia mógł z rana ok. 6:00 się coś napić, parę łyków wody, potem już nic. Przed 10:00 przyszła po nas pielęgniarka, pojechaliśmy na salę operacyjną razem, położył się na łóżku, porozmawialiśmy chwilę z lekarzem, uspokoiłam go, podano mu maskę, puszczono gaz i usnął spokojnie. Dopiero wtedy zrobiono wkucie do żyły, założono wenflon i przeprowadzono zabieg. Oczywiście mnie już wyproszono.
Miał przekłuwaną błonę, odessany gromadzący się tam płyn, wypłukane ucho i założone dreny. No i ponowne wycięcie trzeciego migdałka.
Po ok. 40 min. znowu przyszła po mnie pielęgniarka i poszłam na salę pozabiegową na wybudzanie. Piotruś chwilę jeszcze spał pod tlenem, ja w międzyczasie prawie zemdlałam więc mnie pielęgniarki położyły na łóżku obok - to wynik niejedzenia i niepicia pod wpływem stresu - bardzo niemądre, nie polecam
Pielęgniarka zdjęła mu tlen, obudziła, był bardzo spokojny, i ciągle mówił do pielęgniarki "dziękuję, dziękuję"
Kręciło mu się w głowie, poleciało trochę krwi z ust i noska, posiedzieliśmy chwilkę i na wózku pojechaliśmy na salę. W drodze zwymiotował skrzepami. Zalecenia były takie żeby przez 2 godz. sobie jeszcze pospał, gdyby chciał kilka razy po łyku wody, po 2 godz. miał wstać i chodzic,głównie żeby organizm szybciej wracał do normy. Wtedy już mógł więcej pić, po kolejnej godzinie mógł zjeść bułkę - miękki środek. O 17:00 normalnie kolację.
U nas to wyglądało trochę inaczej bo położył się ale nie mógł już usnąć, był bardzo słaby, po łyku popijał wodę ale jeszcze kilka razy zwymiotował już głównie tą wodą. Nie miał sił chodzić. W końcu dali mu przez wenflon lek przeciwwymiotny, po nim miał chodzić przez 20 min nic nie pijąc. Gdyby nie przeszło - kroplówka. Ale lek pomógł bo po nim już było z górki
Tylko co jakiś czas smarkał jeszcze krwistą wydzieliną. Ale o 17:00 zjadł bułkę, juz czuł głód i miał ochotę jeść.
Wieczorem dostał czopek przeciwbólowy i antybiotyk do wenflonu. Tylko ten jeden raz. Cały czas po zabiegu marudził że wszyscy strasznie głośno mówią
Ale uszy go nie bolały, gardło owszem ale to zrozumiałe.
Noc minęła bez przygód, dziś ok 11:00 badanie - widzieliśmy rureczki, leżą ładnie jak na razie - zalecenia i do domku.
Przez tydzień ma mieć dietę lekkostrawna, unikać wysiłku, bezwzględnie nie moczyć uszek, nie chodzić do szkoły, żadnych leków.
Kontrola za 1,5 tyg.
No i tyle, sorki za przydługi opis ale może się komuś przyda. Choc jak widać - co szpital to inne zwyczaje.
My byliśmy z opieki, warunków i zwyczajów tam panujących ogromnie zadowoleni
Zabieg przeprowadzony w Kajetanach.