wiem że takie sytuacje nie są łatwe, ale musisz być silna za siebie i męża...
wiem co to znaczy miec kogoś bliskiego w szpitalu w ciężkim stanie i patrzeć na jego cierpienie
no odazyskał, to znaczy ze jest przytomny, mowi, patrzy, rozumie (mniej wiecej) co sie wokół niego dzieje
jest juz na normalnym oddziale i siedze przy nim prawie non stop
słuczenia sie goją, z nogą czekamy na operacje, ale ma zaniki pamieci krótkotrwałej, ciągle pyta o to samo i zadaje te same pytania
ciezko mi, ale taka rola zony by byc nie tylko gdy jest dobrze ale byc bardziej i kochać bardziej gdy jest zle
Isia jezeli mogę zapytać to byk wypadek samochodowy?
Piszesz że siedzisz przy nim praktycznie cały czas i się nie dziwię... ja bym robiła to samo... ale z doświadczenia wiem że długo tak się nie da. Jeżeli macie możliwość to zróbcie dyżury kto będzie w szpitalu, ty a później ktoś inny z rodziny. Wymieniajcie się...
Ty musisz zachować siły jak mąż wróci do domu, bo na pewno po wyjściu ze szpitala będzie go czekać rehabilitacja a do tego jest jeszcze córcia.
nareszcie jestesmy juz wszyscy razem w domku we troje,
ciezko nam sie teraz zgrac, oli co chwila chce na piotra włazic, mi cierpliwosci brak i do niej i do niego
jutro zaprowadze ją do przedszkola po 7 bo musze duzo rzeczy pozaławiac a poza tym juz mam jej dosc (raptem jest w domu od 5 godzin) co ze mnie za matka i zona, eh
Isia. mała pewnie stęskniła się za tatą, i trochę może nie rozumieć całej tej sytuacji. Piszesz że zaprowadzasz ją do przedszkola, poinformuj wychowawczynię o wypadku
TRacisz cierpliwość... nie ma się co dziwić. Wszystko na twojej głowie, dochodzi do tego zmęczenie