Strona 2 z 2

: 19 lip 2007, 11:56
autor: lilo
zubelek pisze:Przedewszystkim trzeba mieć szacunek do siebie...

Oooooooooo - dokładnie tak :ico_brawa: :ico_brawa: :ico_brawa: :ico_brawa: :ico_brawa:
I ogólnie podpisuję się pod całą resztą :580:

: 19 lip 2007, 12:49
autor: zubelek
Lilo dzięki:)
Podoba mi się wiersz w twoim poście :) (nie wchodzą mi emotki:(

: 19 lip 2007, 12:56
autor: Dora1
Zubelek ,podpisuje sie pod twoim postem WIELKIMI LITERAMI :-) Madra z Ciebie kobietka i lubie Cie czytac podobnie jak Lilo :ico_oczko: :ico_oczko:

: 19 lip 2007, 12:59
autor: zubelek
Dora dziękuję za miłe słowa,baaaardzo mi miło:))

: 19 lip 2007, 12:59
autor: lilo
Nie ma za co zubelek - dokładnie tak samo myślę, tylko nie zawsze udaje się prosto przekazać to co się chce :ico_oczko:
A ten wiersz to piosenka którą mi mąż czasem śpiewa, bo mówi że to o mnie - zwłaszcza to z tymi palcami :ico_oczko:

: 19 lip 2007, 13:30
autor: zubelek
:-D

: 21 sty 2011, 01:09
autor: elibell
z mężem mamy ustalone pewne granice jak zdrada - jeżeli któreś sie jej dopuści to nie ma zlituj się, przynajmniej ja bym nie umiała już wybaczyć, mój mąż raczej tak, wybaczył by mi, ale ogólnie uważam, że w życiu popełnia się tego typu błędy czasem pod wpływem impulsu, coś się robi a później dopiero żałuje i jeżeli mój maż dopuściłby się zdrady (jednorazowy wyskok) i na prawdę mnie kochał to nie chciałabym o tym wiedzieć, dlatego, że po pierwsze uważam to za tchurzostwo, że zwalił by ten ciężar na mnie wiedząc, że będzie mi ciężko udźwignąć taką informację a po drugie dlatego, że wie że nie byłoby już jak dawniej, jakbym ja coś zrobiła cóż szybko było by po mnie widać, ja nie umiem kłamać mogę nie mówić prawdy ale wyrzuty sumienia nie pozwoliły by mi normalnie funkcjonować jako żona.
Kiedyś byłam w związku gdzie g=facet mnie zdradzał i obwiniał mnie za to, a ja słaba psychicznie więc uważałam, że ma rację ale przejrzałam na oczy i nie było o czym gadać, powiedziałam koniec i tyle nie było już tłumaczeń, w innym związku, który był bardzo bardzo ważny, też mieliśmy momenty słabe, była zdrada, były rozstania i powroty ale po kilku latach takich zrywań i powrotów stwierdziliśmy, że co z tego że się kochamy, jak nie umiemy życ ze sobą, na stopie przyjacielskiej zawsze się dogadywaliśmy - serio nawet nie będąc ze sobą rozmawialismy o partnerach jakich w danej chwili mieliśmy, ale zawsze kończyło się tak, że wiecznie mieliśmy nadzieję, że tym razem nam się uda, było tak długo, nawet już mysleliśmy o dziecku, że może to nas połączy i nawet już myśleliśmy że dzidzi będzie i staneliśmy przeciwnością oko w oko, bo wtedy wszyscy byli przeciwni naszemu związkowi.... eh dzidzi ie było i chyba dobrze, ale i tak miło się wzajemnie wspominamy bo po dziś mamy ze soba kontakt - jak to mówimy kochamy wspomnienia o sobie