Hej dziewczyny....
my pierwszą wizytę pediatryczną mamy w środę za tydzień, dopiero sie dowiem ile mój maluch przybrał od wyjścia ze szpitala... Jestem ciągle zaniepokojona, bo nas wypuścili z podwyższoną bilirubiną. Muszę mu między posiłkami podawać wodę z glukozą i się boję ciągle, że się to dziadostwo wróci i znowu wylądujemy w szpitalu z żółtaczką...
...Gabryś ma czasami kłopoty jelitowe
płacze bardzo i się pręży, a ja się boję zjeść cokolwiek, żeby mu nie zaszkodzić... dzisiaj ma nawet dobry dzień i poza tym muszę przyznać, że przesypia nocki z pobudką od 2-4h na karmienie... aczkolwiek lubi bardzo zasypiać z nami na łóżku i nie pozwala się włożyć do łóżeczka, bo zaraz płacze-taki z niego pieszczoch generalnie, lubi czuć rodziców w pobliżu, albo mieć moją dłoń pod głową...
w ogóle to baby blues dał mi się we znaki po powrocie do domu... miałam bardzo mieszane uczucia, zwłaszcza, że często miał problem z tymi jelitkami i nie wiedziałam co robić, a on tak bardzo płakał... dopadały mnie takie czarne myśli, że sobie nie poradzę, że wszystko robię źle... dobrze, że Kuba był ze mną... właściwie to dopiero dziś mi lepiej-może dlatego, że radzę sobie z płaczem Gabryśka, a On sam ładnie dzisiaj śpi i to we własnym łóżeczku...
Marcia, rozumiem, Cię, bo jak mojego bąbla w szpitalu dzień w dzień na kilkanaście godzin zabierali pod lampy to siedziałam i ryczałam w pokoju, bo słyszałam jak on tam strasznie płacze... myślałam, że mi serce pęknie, jak mi go oddawali na karmienie, to się czułam instynktownie zagrożona, miałam ochotę z nim uciec stamtąd, żeby już nie musiał się wić golusieńki w tych wstrętnych okularach, sam...
Czy wasze dzidzie też mają kłopoty z kupką i puszczeniem bączka? macie na to jakąś radę??