Strona 2 z 4

: 10 kwie 2007, 23:14
autor: Madleine
Ja troche sie domyslalam ze to niedlugo nastapi.
A nastapilo w rok naszego "blizeszego" poznania ;)
Bylismy akurat w gorach byl 30 grudzien...
Jechaismy po kolacji do sklepu,nagle moj chlopak a teraz narzeczony zawiązał mi oczy igdzies wywiozl ;] wyciagnol z samochodu i szlismy i szlismy...ja nic nie widzialam....po sniegu,pod gore...
w koncu sciagnol mi szalik z oczu....
Bylismy na srodku zamknietego ciemnego stoku...
Mowil o milosci,i wyciagnol przepiekny prosty pierscionek i zapytal czy wyjde za niego po czym sie poplakalismy obydwoje i lezelismy placząc na sniego przez 15 min :)
Bylocudownieeeeeee

: 20 kwie 2007, 16:12
autor: biedroneczka
Nasze zaręczyny były "zaplanowane" :ico_haha_02: Tzn poszliśmy w nasze miejsce, które nazywamy 'końcem świata', był listopadowy wieczór, w rzece odbijał się księżyc i byliśmy my dwoje, zdecydowani być ze sobą i kochać się zawsze :ico_haha_02:

: 17 maja 2007, 09:57
autor: Natashka
ja wciaz czekam na oswiadczyny, T dobrze wie ze marze i marze...
pewnie beda niespodzianka....
mimo ze rozmawiamy o slubie i moze za rok juz sie odbedzie to zareczyn jeszcze nie bylo hih :ico_haha_01:

: 17 sie 2007, 09:50
autor: kamizela
Moje zaręczyny były zaplanowane i odbyły się dwa dni po moich osiemnastych urodzinach :-D Narzeczony przyjechał z rodzicami i dwoma bukietami kwiatów, najpierw poprosił moją mamunię o rękę córki a później padł przede mną na kolanka i zapytał, czy zostanę jego żoną ? Troszkę się pośmialiśmy żeby rozładować stres :-D Później wiadomo-jedzonko, kilka toastów i ot byliśmy narzeczonymi :-D

Dziś żałuję troszkę, że nie miałam niespodzianki typu pierścionek pod choinkę itp. Ale cóż, najważniejsze, że jesteśmy razem do dziś (w czerwcu minęło już 7 lat).

: 17 sie 2007, 15:07
autor: Ewelina83
Moje zareczyny jak teraz na to patrze to byly komiczne :ico_haha_01: Lezelismy w nocy w lozku i gadalismy o planach na przyszlosc ja chcialam go wybadac czy on w gole zamierza mi sie oswiadczyc w najblizszym czasie i rozmowa tak sie jakos potoczyla ze zrozumialam z niej ze nic z tego nie bedzie bylo gdzies przed 12 w nocy pamietam ze zaczelam ryczec jak glupia ze on mnie nie kocha ze nie chce ze mna byc ze co z naszymi planami i takie tam on ni z tad ni zowad(tak jakos sie to pisze :-D )wstal ubral sie i wyszedl no to ja w jeszcze wiekszy bek ze mnie zostawil i pojechal sobie tak rycze i rycze patrze a tu ktos wchodzi do pokoju mowi mi zebym sie odwrocila ja taka zaryczana chlipiaca i w ogole taka beeee odwracam sie patrze a to moj Kochany kleka przedemna i prosi mnie o reke!!!!!!Pozniej tlumaczy ze to nie tak wszystko mialo wygladac ze on sobie to inaczej zaplanowal ale sytuacja tak sie jakos potoczyla :-D Nastepnego dnia pojechalismy do Wisly (taka miejscowosc turystyczna) na wyciag krzeselkowy i byly powtorne oswiadczyny takie bez lez juz :ico_haha_01: Pozniej wrocilismy do domku on z bukietem kwiatow dla mnie i mojej mamusi i oficjalnie zapytal moich rodzicow o moja reke!!!!Wszyscy byli w szoku ja z mama zas ryczalam :ico_haha_01: ale i tak bylo cudnie :ico_brawa_01:

: 17 sie 2007, 16:35
autor: Magdzinka
a moje zaręczyny były już 10 lat temu :ico_szoking: :ico_szoking: :ico_szoking:
Miałam 19 lat :ico_szoking: Dla mnie to była zupełnie nieoczekiwana niespodzianka. Tzn chcieliśmy być razem ale nie spodziewałam się zaręczyn akurat wtedy. Mój obecny mąż jest z Warszawy, ja z Poznania i pewnego dnia pojechałam do niego na weekend. Ledwo dojechałam do Wawy a on zapakował mnie w samochód i na weekend pojechaliśmy do Krakowa. Tam na Rynku kupił ogromny bukiet słoneczników i o godz. 14 przy hejnale i wśród tłumów ulkęknął przede mną i zapytał, czy chcę zostać jego żoną i założył pierścionek na palec, wszyscy bili brawo a ja byłam w takim szoku, że nie pamiętam co było dalej i co powiedziałam :ico_olaboga: ale na pewno się zgodziłam hihi :ico_haha_01: . Potem z Krakowa pojechaliśmy do Zawoi w góry na naszą podróż przedślubną, a po 2 tygodniach znów tam pojechaliśmy z naszymi rodzicami, zeby się poznali i od tamtej pory często jeździmy na wakacje lub weekendy do Zawoi i zawsze przeżywamy tam nasze najszczęśliwsze chwile - to dla nas takie magiczne miejsce. A w zeszłym roku to właśnie tam zorientowałam się, że jestem w ciąży :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

: 17 sie 2007, 20:44
autor: kamizela
Magdzianka no świetna opowieść :-D Gratuluję pomysłowego mężczyzny :-D

: 04 wrz 2007, 07:42
autor: sensibel
moje były zaplanowane. Zawsze marzyła mi się jakaś niespodzianka, ale i tak było cudownie, te kwiaty, cała oprawa, romantycznie :-)

: 16 paź 2007, 19:28
autor: szczako
U nas było ... dziwnie :)
Akurat spędzaliśmy rok osobno - Michał w Rotterdamie, ja we Frankfurcie. Przyjechał mnie odwiedzić we wrześniu. Rozmawialiśmy o przyszłości i postanowiliśmy, że za rok (sierpień/wrzesień 2006) weźmiemy ślub. Pierścionka nie było, ale też się go chyba nie spodziewałam, bo od prawie dwóch lat nosiliśmy nasze kluczyki, które dużo dla nas znaczą.

Potem pojechaliśmy na weekend do Budapesztu (w listopadzie) i sądziłam, że jeżeli coś miałoby się stać, to tam. W końcu to NASZE miasto, pełne wspomnień, a po zmroku takie romantyczne. Nic się nie stało, więc już nawet o tym nie myślałam.

Na pierwszy dzień Świąt 2005 ustaliliśmy spotkanie z rodzicami, na którym powiemy im o naszym zamiarze (wtedy mieliśmy już konkretną datę, kościół i salę), otworzymy jakieś dobre winko z naszej kolekcji i tyle.
Podczas kolacji Michał wstaje i zaczyna mówić, no to ja też, żeby nie stał sam, bo to w końcu nasza wspólna sprawa. I on wtedy wyciąga pierścionek i zadaje mi pytanie. Byłam w takim szoku, że nie odpowiedziałam, tylko wyszłam z pierścionkiem do przedpokoju.

Byłam bardzo zaskoczona i cholernie szczęśliwa.

: 29 gru 2007, 10:18
autor: Natashka
ja musze przyznac ze czekalam na te oswiadczyny i czekalam :ico_wstydzioch:

ale T i tak mnie zaskoczyl

akuray ubieralismy z rana w wigilie choinke... i postanowilismy wreczac sobie nasze zalegle prezenty urodzinowe , wiec T podal mi torebeczke z malym pudeleczkiemw srodku, ja z zapartym tchem otwieralam to pudeleczko , z olbrzymia nadzieja i juz walacym jak dzwon sercem a tam kolczyki :ico_haha_01: :ico_haha_01: :ico_haha_01:
ucieszylam sie oczywiscie ale mimo to czulam sie lekko zawiedzona, jednakze po sekundzie T powiedzial ze to jeszcze nie koniec i wyciagnacl druga torebeczke z ktorej juz sam wyciagnal kolejne male pudeleczko :ico_haha_01: , tym razem stalam juz tylko i patrzylam, po ladnym krotki wstepie (jak na mojego malo wylewnego T :ico_haha_01: ) otworzyl pudeleczko, a zanim zadal pytanie to ja juz ryczalam jak bobr -tak sie wzruszylam ze nie potrafie tego opisac....
:ico_haha_01:

wieczorem przy calej rodzinie oglosilismy zareczyny oficjalnie :-D

tak wiec w koncu i ja sie doczekalam :ico_haha_01: :ico_haha_01: