Strona 2 z 2

: 28 maja 2008, 09:14
autor: Limonka
W ogóle jest się nad czym zastanawiać? Czy to nie jest szczepienie obowiązkowe?
Zresztą sprawa z MMRem jest chyba rozdmuchana. Ja szczepiłam małego jednocześnie z Prevenarem, śladu nie ma...

: 28 maja 2008, 11:49
autor: eve.ok
limonka to ze jest obowiązkowe, nie znaczy, ze jestw skutkach jednoznacznie dobre :ico_noniewiem: a po drugie - właśnie sprawa z MMR w Polsce w ogóle nie jest rozdmuchana, wiec nie rozumiem skąd Twoje wnioski... :ico_noniewiem: To, ze Twój synek (na całe szczęście) nie miał żadnych powikłań po tej szczepionce - chwala Losowi za to, ale to nie znaczy że inne nie maja skutków ubocznych...
Ja też nie jestem zwolenniczka demonizowania MMR-u jako przyczyny autyzmu, bo wiem, ze to sa jednak znikome przypadki (ale są!), ale skoro na Zachodzie zrezygnowano z tej formy szcepień na odrę, świnke i różyczkę to coś na rzeczy musi być, bo nie zrobiono tego z dnia na dzień bez badań i dowodów naukowych...
Tu nie chodzi o panikę ale o "pozytywny" krytycyzm i dyskusję...

: 28 maja 2008, 12:41
autor: rszczypka
Z tymi szczepionkami wszystkimi to jest dosyć dużo problemu i nie chodzi nawet o samą szczepionkę MMR, ale w ogóle o szczepionki podawane niemolętom i małym dzieciom.
My narazie zaszczepiliśmy Jasiowi 2 szczepionki z listy, ale przed każdą się grubo zastanawiamy, a przede wszystkim to dziwimy się podejściu lekarzy i placówek związanych ze służbą zdrowia w twierdzeniu, że szczepionki to dobro absolutne i dyskusji nie ma. 'Najwyżej dziecko zapłacze 30 sek i po bólu - czego się tu bać' - taka była odpowiedź lekarza, jak zapytaliśmy o możliwe niebezpieczeństwa związane ze szczepionkami, przeglądając wcześniej dostępne w internecie opracowania.

To czego przede wszystkim brakuje to tak jak napisała eve.ok porządnej dyskusji na ten temat, niemydlenia ludziom oczu.

Ostatnio akurat natrafiłem na post mamy dwójki dzieci (z Australii) (z Australii, po angielsku), gdzie opowiada ona o swojej przyjaciółce - położnej przy porodach domowych, doktorze nauk medycznych, która pracowała dla Państwowego Ośrodka Badań nad Szczepieniami w Australii (National Council of Immunisiation Research in Australia). Dokładnie zajmowała się tam badaniami nad wiedzą, podejściem i praktykami lekarzy, jeśli chodzi o szczepienia. Powiedziała, że wiedząc wcześniej, to co wie teraz, nigdy nie zaszczepiłaby swoich dzieci. Cel szczepień jest głównie nastawiony na to, by nie przeciążać systemu zdrowotnego chorymi, a nie na to, by poprawić zdrowie swoich obywateli i chronić ich przed chorobami.

Cytuje to dlatego, bo myślę, że dyskusja nad podejściem lekarzy do szczepień jest więcej niż potrzebna.

A poza tym ciągle zastanawiam się po co szczepi się dzieci na takie zwykłe choroby jak różyczka, świnka? Przecież dziecie zwykle przechodziły je bezproblemowo, a to dawało ochronę przed powtórnym zarażeniem na całe życie. Szczepionka takiej ochrony nie daje więc, kiedy dziecko będzie już osobą dorosłą będzie narażone na zarażenie chorobą, która u dorosłych przebiega dużo poważniej. Sprostujecie, jeśli coś myśle nie tak? Bo nie jestem pewien.

: 28 maja 2008, 14:32
autor: eve.ok
rszczypka zgadzam sie z Tobą całkowicie :ico_brawa_01: Jeśli dziecko zostanie zasczepione na różyczkę, odrę i swinkę to zmienjszone jets tylko prawdopodobieństwo zarażenia, ale nie zliwidowane. Problem na tym polega, że jeśli dziecko już zachoruje to ze wgzlędu szczepionkę właśnie moze przechdozić chorobę paradoksalnie dużo ciężej, bo wirus sie zmutuje...
Przykład paniki przy sepsie podam i wszystkich szczepien na menigokoki i pneumokoki. Kilka tygodni temu wybychła taka w mojej mieścinie...załozycie sie jaka była reakcja naszych "świadomych" mam? Wszystkie pognały z dziećmi na szczepionki :ico_noniewiem: a to najgorsze co mozna w takiej sytuacji zrobić, bo nie dość, ze dziecko zewnetrznie bardziej narażone jest na złapanie wirusa to aplikujemy go jeszcze do organizmu przez "zbawienną" szczepionkę... nalezy odczekać ładnych kilka tygodni i potem ewentualnie szczepić...choć z drugiej strony - nikt tym mamom nie mówi, że szczepionki działaja tylko na niektóre szczepy wirusów, a te sie wciąż mutują i po pół roku sie okazuje, ze jest nowa szczepionke i trzeba byłoby działac na nowo... :ico_noniewiem:
Trafiłam na swietną panią pediatrę i troche doczytuję - może dlatego o tyle wiedzy bogatsza teraz jestem...ale zgadzam się z przedmówczynią/przedmówcą :-) Przydałaby się nam jakas konstruktywna dyskusja na ten temat bo póki co wierzymy reklamom koncernów farmaceutycznych i lekarzom, w większej mierze przez nich opłacanych... Jakoś innych źródeł wiadomości dziwnym trafem brak...

: 28 maja 2008, 15:27
autor: rszczypka
Zastanawiam się jeszcze dlaczego do produkcji szczepionek używa się tylu składników niebezpiecznych lub trujących? Czy jest to konieczne? Czy jest to po prostu najtańsza forma produkcji?

W skład szczepionek wchodzą np. thimerosal, glikol etylenowy, aluminium, fenol, benthonium, formaldehyd, rtęć.

Oprócz wzrostu zachorowań na autyzm szczepionki podejrzewa się również o zwiększenie zachorowalności na astmę, alergie, cukrzycę, upośledzenia umysłowe.
Choroby te często przybierają już rozmiary epidemii.

Dlatego dyskusja jest niezbędna i mam nadzieję, że w końcu się zacznie.

: 29 maja 2008, 12:34
autor: Blanka26
W skład szczepionek wchodzą np. thimerosal, glikol etylenowy, aluminium, fenol, benthonium, formaldehyd, rtęć.
też o tym czytałam. To jest przerażające.

Limonka to, że jest obowiązkowe nie znaczy, że mam obowiązek zaszczepić :shock: :shock: :shock:

: 30 maja 2008, 20:41
autor: Limonka