Marcia77, noo, to trzymam kciuki, żeby szybko się uwinęli z tymi szwami
ja miałam rozpuszczalne, także tylko doglądały położne na wizytach, a i tak zauważyłam, że mi się sączy jakby cosik z jednego miejsca
wczoraj się spięłam z chłopem...a i tak przekręcił na swoje i wyszło, że to moja wina.. heh.. opadły mi rączki... noo, ale nieważne, jakos to przełknę... ale odwdzięczę mu się, bo dziś mamy gosci - w sumie jego gosci... będę świnia, a co... doszłam perfidnie do wniosku, że skoro on potrafi to ja też...
chyba mnie opuszcza ta ciążowa miękkość duszy/przekonań/języka
tęskniłam za moim prawdziwym ja