Akurat, chodzi. Babcia ją wiecznie prowadza a ona przecież jest za mała. Ale ile można dyskutować, tym bardziej, że są razem 8 godzin, kiedy ja jestem w pracy. Nie pozwala jej raczkować, bo "tak się dziecko męczy, nogi nie może dostawić". Całe szczęście, że potem dziecko jest z nami i może się przemieszczać po podłodze w każdy inny sposób. Zaczęła już raczkować do tyłu a w przód na razie się buja.
Ostatnio mamy trochę marudne dni, bo wszystkie 4 dwójki na raz wychodzą. W tym całym szale zasnęła w łóżeczku, bo normalnie to śpi ze mną. Chociaż myślę o przełożeniu jej do łóżeczka odkąd zaczęła sama siadać, stawać na kolana i zaglądać za deskę, która miała ją zabezpieczać przed wypadnięciem z łóżka. Tylko karmię ją jeszcze piersią i nie wyobrażam sobie biegania kilka razy w nocy do drugiego pokoju na karmienie a rano do pracy. Ale może chociaż w dzień będzie spała w łóżeczku. Chociaż babcia twierdzi, że ona się go boi

I mniej tu człowieku wpływ na wychowanie własnego dziecka.