: 09 paź 2007, 18:41
Ja myślę, że to indywidualna sprawa. Jedni wolą w ciszy przeżywać swoje tragedie a inni nie mogą być wtedy sami i czekają na pocieszenie.... Ja chyba należę do tych pierwszych. Wiem, że słowa pocieszenia są jak miód na duszę ale w takiej sytuacji chciałabym to "przegryźć" i wypłakać się w samotności a potem wyjść do ludzi...