zaczelismy starania o nasze pierwsze dzieciątko w styczniu 2007, miałam nieregularne cykle 35-47dniowe, i cieżko mi było określić owulację, zegar biologiczny mnie dołował bo własnie stuknęła mi 30-tka, stres nie pomagał a u mnie depresja sie nasialała,
testowałam chyba 6-7 cykli i zawsze 1 kreska, myślałam ze tak bedzie zawsze, lekarz kazała czekać z badaniami jeszcze ok.6 mies.
spędzilismy tydzien we Włoszech, to był chyba 8 czy 9 cykl jak ujrzałam ten CUD- II kreseczki...
miałam przeczucie że tym razem sie udało, bo akurat mierzyłam tempkę i coś przeczuwałam a dziewczyny z TT pisały że to pewnie ciąża , testowałam 7 dni po terminie miesiączki w 35dc. patrzyłam w test zaczarowana i chyba z wrażenia na kolanach...
przez łzy nie widziałam dokładnie kreseczek ale pierwszego wrażenia nie zapomnę nigdy, czułam że wszystko bedzie dobrze z dzidzią i mam nadzieje ze wkrótce urodzi sie zdrowa córeczka, zostało nie wiele- 3 lub 4 tyg...hurrraa