U mnie jakoś teraz ciężej z tym seksem. Jestem często "padnięta" po całym dniu. Przykładam grzecznie głowę do podusi, przykrywam się kołderką i już mnie nie ma... . Jak się małżowi uda mnie obudzić ( ) to jest super, ale często śpię jak suseł i nawet zaloty i starania małżowatego nie są w stanie mnie obudzić.
Nie skarżę się, ja też mam czasem takie nocki, że mam większą ochotę na przytulanki. A wtedy jednym uchem słucham, czy się Klusek nie obudził, a drugim- czy Pyza nie wędruje właśnie w stronę sypialni. No, emocje na całego