
U nas w domku choróbsko się panoszy... Ja choruję, mój mąż też, tylko Miko zdrowy jak ryba

ale chyba wyczuł napiętą sytuację, bo zachowuje się grzecznie jak aniołek. O 20 już śpi cichutko w swoim łóżeczku, budzi się o 7:30. A gdyby nie to, że mąż wstaje o 7:30 (bo musi iść do pracy) i budzik dzwoni na całego, myślę, że mały pospał by jeszcze do 8:00

Tak że przynajmniej w nocy odpoczywamy i kurujemy się. Mąż to jeszcze czuje się nie tak źle. Chodzi do pracy. Ja to snuję się po domu jak cień z dziesięciopakiem chusteczek pod pachą

Chwała Bogu, że dziecko zdrowe
