: 20 maja 2010, 10:27
To dobrze, ze woda opada. Dobrze, ze tak się skończyło. Pruedence nie dziwię się twojemu mężowi, że został w domu. Ja albo mój M pewnie też byśmy zostali. Pewnie on. Całe szczęście, że już po wszystkim i możecie wrócić. Jednak nie ma jak w domu.
Do nas fala ma dojść jutro, ale od wczoraj popołudniu nie pada i wszyscy są spokojni i nie czuć w ogóle żadnego napięcia.
Co do notariuszy, to udało mi się znaleźć jednego, który bierze taniej niż pozostali, ale po negocjacji z notariuszem dewelopera, to i tak ten wyszedł najtaniej. Jeszcze w trakcie podpisywania spróbujemy przycisnąć, żeby jeszcze 100 zł. zszedł z ceny. Wydaje mi się to całkiem realne, no ale zobaczymy. W końcu wszędzie może trafić się beton.
Janiołku, nie wiem, co Ci powiedzieć. Źle się dzieje, bo facet ewidentnie chce was wykończyć, a w tym wszystkim to jest młoda firma i młody zespół. Powiem ci, że doświadczenie mnie uczy, że jedyne, co można zrobić, to rozmawiać. Zazwyczaj w interesach jest tak, że ludzi łączy nie tylko wspólny interes, ale i wspólne umoczenie. Nie wiem, jak to nazwać inaczej. Rozmawiajcie z nim i jeśli jest coś, co wiecie, a co może wpłynąć na powrót do wcześniejszych relacji, to wykorzystajcie. Tylko jak to bywa w życiu, trzeba polityki, nie noży. Dać odczuć, ale nie powiedzieć i brudu nie wyciągnąć. Co się więcej opłaca: ciągnięcie tej spółki, czy rozejście się? Co się wam opłaca i co jemu? Naprawdę spróbujcie porozmawiać i załagodzić, bez nerwów, bez emocji, bo to nie prowadzi do niczego. Oni się zaprą, wy się zaprzecie i nic z tego dobrego nie wyjdzie. Może facet coś chce innego niż mówi. Zazwyczaj tak jest, chyba że jest skończonym debilem i nie nadaje się do interesów.
Jeśli zdecydujesz się na rozmowę z nim, to rada praktyczna, zadawaj pytania i parafrazuj jego wnioski, np rozumiem, że według Ciebie mamy zbyt mały wkład. A jaki byś chciał, żebyśmy? A jakbyś chciał to zrobić? itd. Pozwól mu mówić i zadawaj pytania. Pamiętaj, ze Ci, którzy pytają, mają władzę. Wykorzystaj metatekst, typu mówimy o interesach i widzę, że mimo negatywnych emocji radzimy sobie. A potem, mówiąc brzydko, dowal mu. Znajdź rozwiązanie i sparafrazuj wszystko, co jest tobie na rękę, a o czym mówił wcześniej.
Nie wiem, czy ci pomagam. Doświadczenie mnie uczy, że najgorszą rzeczą jest dać się ponieść emocjom. W interesach się blefuje, kłamie, wykorzystuje emocje i wiele innych rzeczy i co najważniejsze naprawdę, kiedy ktoś coś od mojej firmy chce, naprawdę zawsze jest coś jeszcze. Nawet, kiedy zamawia coś, to zawsze chce coś jeszcze i prędzej czy później wychodzi. Najczęściej, mówiąc najprościej, chcą ze mnie zrobić swojego darmowego pracownika, nawet jeśli płacą za towar czy projekt. Spotykam się z ludźmi, którzy takie rzeczy robią, a ich firmy naprawdę trzepią potężną kasę i nie mam na myśli małych firemek, takich jak moja. Oczywiście, to co dla mnie może się wydawać potężną firmą, dla innych jest zaledwie mrówką.
W końcu biznes to gra i ma swoje zasady.
Anitko trzymam kciuki za poszukiwania pracy. Amelka nie zna literek. Nawet jej nie uczę. Zbiera teraz magnesy na lodówkę za dobre zachowanie. A ja układam z nich napis Amelka. I tak jej mówimy: Amelkę przykleiliśmy, mamę, Elę, lalę itd i coś z tego zapamiętuje.
Wczoraj namówiłam ją, żeby zrobiła nam teatrzyk. Wzięła pudełko misie i udawała teatr, a myśmy jej klaskali. Potem ja robiłam teatrzyk, znowu ona, a na sam koniec zaciągnęła mojego M. Już dawno się tak nie bawiliśmy i co najważniejsze nie śmialiśmy. Mój M wyglądał przekomicznie. A wieczorem mnie wołała: pani mamo. Żeśmy się z M śmiali, ze hej, bo to z teatrzyku .
Do nas fala ma dojść jutro, ale od wczoraj popołudniu nie pada i wszyscy są spokojni i nie czuć w ogóle żadnego napięcia.
Co do notariuszy, to udało mi się znaleźć jednego, który bierze taniej niż pozostali, ale po negocjacji z notariuszem dewelopera, to i tak ten wyszedł najtaniej. Jeszcze w trakcie podpisywania spróbujemy przycisnąć, żeby jeszcze 100 zł. zszedł z ceny. Wydaje mi się to całkiem realne, no ale zobaczymy. W końcu wszędzie może trafić się beton.
Janiołku, nie wiem, co Ci powiedzieć. Źle się dzieje, bo facet ewidentnie chce was wykończyć, a w tym wszystkim to jest młoda firma i młody zespół. Powiem ci, że doświadczenie mnie uczy, że jedyne, co można zrobić, to rozmawiać. Zazwyczaj w interesach jest tak, że ludzi łączy nie tylko wspólny interes, ale i wspólne umoczenie. Nie wiem, jak to nazwać inaczej. Rozmawiajcie z nim i jeśli jest coś, co wiecie, a co może wpłynąć na powrót do wcześniejszych relacji, to wykorzystajcie. Tylko jak to bywa w życiu, trzeba polityki, nie noży. Dać odczuć, ale nie powiedzieć i brudu nie wyciągnąć. Co się więcej opłaca: ciągnięcie tej spółki, czy rozejście się? Co się wam opłaca i co jemu? Naprawdę spróbujcie porozmawiać i załagodzić, bez nerwów, bez emocji, bo to nie prowadzi do niczego. Oni się zaprą, wy się zaprzecie i nic z tego dobrego nie wyjdzie. Może facet coś chce innego niż mówi. Zazwyczaj tak jest, chyba że jest skończonym debilem i nie nadaje się do interesów.
Jeśli zdecydujesz się na rozmowę z nim, to rada praktyczna, zadawaj pytania i parafrazuj jego wnioski, np rozumiem, że według Ciebie mamy zbyt mały wkład. A jaki byś chciał, żebyśmy? A jakbyś chciał to zrobić? itd. Pozwól mu mówić i zadawaj pytania. Pamiętaj, ze Ci, którzy pytają, mają władzę. Wykorzystaj metatekst, typu mówimy o interesach i widzę, że mimo negatywnych emocji radzimy sobie. A potem, mówiąc brzydko, dowal mu. Znajdź rozwiązanie i sparafrazuj wszystko, co jest tobie na rękę, a o czym mówił wcześniej.
Nie wiem, czy ci pomagam. Doświadczenie mnie uczy, że najgorszą rzeczą jest dać się ponieść emocjom. W interesach się blefuje, kłamie, wykorzystuje emocje i wiele innych rzeczy i co najważniejsze naprawdę, kiedy ktoś coś od mojej firmy chce, naprawdę zawsze jest coś jeszcze. Nawet, kiedy zamawia coś, to zawsze chce coś jeszcze i prędzej czy później wychodzi. Najczęściej, mówiąc najprościej, chcą ze mnie zrobić swojego darmowego pracownika, nawet jeśli płacą za towar czy projekt. Spotykam się z ludźmi, którzy takie rzeczy robią, a ich firmy naprawdę trzepią potężną kasę i nie mam na myśli małych firemek, takich jak moja. Oczywiście, to co dla mnie może się wydawać potężną firmą, dla innych jest zaledwie mrówką.
W końcu biznes to gra i ma swoje zasady.
Anitko trzymam kciuki za poszukiwania pracy. Amelka nie zna literek. Nawet jej nie uczę. Zbiera teraz magnesy na lodówkę za dobre zachowanie. A ja układam z nich napis Amelka. I tak jej mówimy: Amelkę przykleiliśmy, mamę, Elę, lalę itd i coś z tego zapamiętuje.
Wczoraj namówiłam ją, żeby zrobiła nam teatrzyk. Wzięła pudełko misie i udawała teatr, a myśmy jej klaskali. Potem ja robiłam teatrzyk, znowu ona, a na sam koniec zaciągnęła mojego M. Już dawno się tak nie bawiliśmy i co najważniejsze nie śmialiśmy. Mój M wyglądał przekomicznie. A wieczorem mnie wołała: pani mamo. Żeśmy się z M śmiali, ze hej, bo to z teatrzyku .