Mi się wydaje, że oni do dzieci ciągle mówią po angielsku, i stąd to chyba wynika. Jak widze ich z maluszkami na placach zabaw, to głównie po angielsku mówią, ale kaleczą mocno, to i dziecko od małego ten akcent łapie, uczy się z błędami jakby.
Co innego jakby mówili po ichniemu, a dziecko łapałoby głównie dobry, naturalny akcent anglików poza domem.
Ja też nie przepadam za mówieniem o nich ciapki... ale mam wrażenie też, to sporo tych nacii tutaj jest objętych tą nazwą, pewnie nie sami Hindusi, więc nie wiedziałam jak na nich mówić... O naszym lokalnym sklepikarzu mówimy Marian
bo sklep jaki mieliśmy w PL pod nosem prowadzil niejaki marian, i przyjęło sie, że "idziemy do p. Mariana po chleb" albo po lody itd. Także tu też u Mariana kupujemy
idę dzieci wziąć na placyk zabaw. Niech pobiegają sobie. Chociaż jestem zdechła...
zdrzemnęłam się jak Mila spała i teraz jestem jak wykręcona przez wyrzymaczkę.