ja sie w tym roku wycwanilam i powiedzialam mojemu mężulkowi, ze nie ide na zadne obiadki itp do zadnych rodzicow :) ale wczoraj przyszli do nas na ciacho jedni i drudzy i nie bylo az tak zle jak myslalam... oczywiscie moj tesciu zawsze musi cos skomentowac...
a powiem Wam, że mój teść artysta-rzeźbiasz, zawsze był przeciwny "cyfrowej" sztuce (mówię tu o aparacie cyfrowym - kiedyś dostałam wykład od niego, że to co wychodzi z tego aparatu nie mozna nazwać zdjęciem) i co wczoraj widzę???
mój teść wyciąga cyfrówkę i robi zdjęcia... ledwo się powtrzymałam od komentarza...
ja mam tylko nadzieje, ze moi trescie po narodzinach Kingi nie beda czesto przychodzic... widze ich od swieta i to wystarcza...
no i pozatym oni (tescie) w ogole sie nie interesuja czy juz wszystko mamy gotowe na przyjscie dziecka. a moja mamuska mimo ze nie moze nigdzie wychodzic to non stop sie interesuje i mnie wspiera :) jak ja sie ciesze ze mam tak kochanych rodzicow :) no i moj mąż tez jest zadowolony z pomocy moich rodziców :)