Hej laski
Ja wczoraj zniknęłam bo miałam wojnę ze swoim głupim facetem. Nie pamiętam kiedy mnie tak z równowagi wyprowadził
Jego mama parę dni temu zwróciła mu uwagę, że dużo za prąd płacimy (pomijając to że to on płaci). Ok, powiedział mi że jeśli korzystam z kompa to niech tv będzie wyłączony i na odwrót. Posłuchałam. Ani razu nie włączyłam tv. Dopiero kiedy on wrócił z pracy, ja siedziałam na kompie oczywiście a on sobie tv włączył, nie zgasił i poszedł na siłkę. Ja też go nie zgasiłam, bo jego siora przyszła zagadała mnie, wzięła kompa więc ja sobie poszłam do teściowej pogadać, gdzie kompletnie zapomniałam o tv. On przyszedł i po 15 minutach zaczął na mnie krzyczeć że sytuacja się powtarza i że siedzę przy kompie a tu jeszcze tv włączony, a jeśli już wychodzę z pokoju to żebym wyłączyła to. Więc ja nie byłam mu dłużna i też na niego nakrzyczałam i powiedziałam, że ja tego tv od paru dni nie włączałam, tylko on, i jeśli już to niech sam sobie o to zadba żeby go wyłączyć. Wkurzył się, bo od kąd jestem w ciąży nie podnosiłam głosu a tu ZONK

. Wkurzył się więc i powiedział, że w takim razie z kompa też nie będę korzystać. Ciśnienie mi się podniosło, bo w tym czasie mama mnie prosiła o coś bardzo ważnego, żebym sprawdziła w necie, a on mi zaczął kable wyrywać. Zerwałam się wtedy, rzuciłam na podłogę loda którego jadłam i wybiegłam z domu. Było grubo po 22. Oczywiście złamałam wszystkie nakazy lekarza, bo zarwałam się z pozycji leżącej, wybiegłam z klatki i szłam bardzo szybko przed siebie, pomijając to że usiadłam na bardzo zimnej ławce a leczę sobie pęcheż. No i w jednym momencie zaczął mi brzuch twardnieć i skurcz się pojawił. Chciałam się uspokoić więc posiedziałam tam, żeby móc spokojnie wrócić do domu. Ale jak tylko parę kroków zrobiłam, to od razu skórcz.
Teraz mam straszny żal w sobie, taki nieugięty, bo ten ham nawet nie spytał jak się czuję, tylko "czy spacer się udał" . Mam ochotę spakować manatki i wyjechać stąd. Tak się teraz czuję. Szkoda, że on nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Dopiero się wystraszył jak zaczęłam krwawić.
Napewno się do niego nie odezwę perzez jakiś czas, choć niestey jestem taka, że szybko wybaczam.
Przepraszam że tak na wstępie dnia, ale nie mam tu nikogo komu mogłabym się wygadać...
