nie wiem czym wy sie przejmujecie z tymi smoczkami, przeciez to atrybut dziecka i ma potrzeba ssania.
ja już się przestałam przejmować- 10 min ze smokiem i synuś śpi, aż dumna z niego jestem

już coraz lepiej go ciągnie, nie ma oporów i w ogóle
Asieńka86, no a my czekamy na fotki i opis porodu.
no więc poród jakoś specjalnie nie wyglądał..
w czwartek zgłosiłam się do szpitala. co się okazało- miałam mniejsze rozwarcie niż tydzień wcześniej bo tylko 2cm, mały ważył 4100g więc o cc nie miało być mowy.. i zaczęli mi dawać 2 razy dziennie zastrzyki na pobudzenie skurczy. oczywiście te zastrzyki nie działały, bo na ktg nie zapisywał się ani jeden skurcz. w piątek okazało się że rozwarcie skoczyło na 4cm i ordynator stwierdził że jeśli do niedzieli nie ruszy się samo to w poniedziałek z rana będą ciąć. no i nagle w nocy z soboty na niedzielę zaczął boleć mnie brzuch i zaczęłam delikatnie plamić. moja pierwsza myśl:

zaczyna się. do 7 rano miałam skurcze co 10min, potem nagle ustały. po wizycie gin powiedział że rozwarcie jest na 5cm i pęcherz wypukły więc sam pęknie niedługo..
poszłam na salę porodową, zadzwoniłam po M, gin przebił pęcherz- wody lekko zielone. akcja rozkręciła się, bo o 12 (to już 12 godzin od momentu rozpoczęcia pierwszych skurczy) było 5,5cm rozwarcia a skurcze coraz mocniejsze co 5min. no ale na badaniu- główka wysoko i źle wstawiona, wg gina jak skurcze wzmocnią się to główka wejdzie prawidłowo.
ok, 4 godziny później- główka ciągle źle wstawiona, wysoko, skurcze coraz rzadsze i słabsze. Razem z M prosimy jego aby coś zdecydował bo to jest wkurzające i za długo trwa.. Gin twierdzi że dopóki nie ma zagrożenia życia ciąć nie może...
o godzinie 17 kolejne ktg- 1 delikatny skurcz, w środku bez zmian. Są opcje- podłączają kroplówkę i czekamy- może główka się wstawi jak skurcze będą mocniejsze albo jedziemy na cc. Moja decyzja: CC. I tym sposobem o 18.15 urodził się nasz Pietruszek kochany
Po cc gin kilka razy przychodził- moim zdaniem miał wyrzuty sumienia, bo prosiłam go o cc kilka godzin, a on dopiero potem przyznał mi się że główka nie wstawiłaby się bo mam jakoś dziwnie którąś kość w miednicy wystawioną że przez nią mały nie mógł wejść. i co więcej waga- 4940g- nie byłabym w stanie go urodzić a kolejne godziny skurczy byłyby tylko męczarnią dla mnie i dziecka.. A i nie urodzę żadnego dziecka naturalnie powyżej 4kg właśnie przez tą kość..
Po 5 dniach od cc nie żałuję jej, nawet gdybym mogła go urodzić naturalnie.. po 16 godzinach sama chodziłam, po 36godz- wstawałam bez większego bólu, krwawienie takie że we wkładkach mogę chodzić.. Nie powiem, zawsze chciałam urodzić naturalnie dziecko, no ale dużo do powiedzenia nie miałam..
Mam nadzieję że któraś z Was dotrwa do końca mojego wywodu
jeszcze to sie wszystko unormuje, zobaczysz

liczę na to, to dopiero 5 dni więc jeszcze czas
jagódka no Piotruś ma ogromne potrzeby jedzenia i rozumiem to. pokarmu mam nawet sporo, ale na noc i tak dostaje butle bo jak w dzień je tak często to na noc nie zostaje nic..