: 23 maja 2008, 08:48
hej, z rańca, wszystkim wcześniejszym solenizantom wszystkiego co najlepsze
ja padnięta po wczorajszej imprezie urodzinowej, z resztą od jakiegoś tygodnia nie mam czasu na nic dosłownie, nawet zeby zaglądnąć na TT, a jak już chciałam to jakaś awaria była
no więc tak zaczną może od urodzinek, goście przyszli zjedli to co było do zjedzenia i poszli a ja zaostałam z górą naczyń i wiecie co chyba już więcej nie zrobię zadnej impezy w domu, ze wszystkim zostałam SAMA , cały dom wysprzątałam sama z Matem na ręku, bo marudny idzie 5 ząbek górna prawa dwójka w środę T wyszedł z domu o 6.30 rano wrócił 20.30, teściowa wróciła godzinę wcześniej na gotowe posprzątałam za nią cały jej przybytek a uwierzcie że bajzel był bo Wiktoria potrafi w 30 min dom zamienić w sajgon... no więc zdziwiła się że posprzątane... ja ledwie na nogach się trzymałam... dosłownie bo w poniedziałem skręciłam kostkę i chodzę kuśtyk kuśtyk zrobiłam ciasteczka orzechowe i beziki, żeby mieć wiecej czasu w czwartek, no a wczoraj od samiuteńkiego rana to samo... ciąg dalszy sprzątania, tym razem przedpokój to też działka teściowej... no ale ona pojechała po torta... później gotowanie, wszystko ja sama T tylko jeszcze raz odkurzył bo mu się wydawało ze jest bałagan... ja odkurzałam w środę... ale niech mu będzie... mam serdecznie dość... podsumowywując wszystko zrobiłam sama, teściowa ugotowała rosół, zrobiła kompot i sałatkę jarzynową, i to tyle co mi pomogła a ja pastę z twargu ziół i czegoś tam jeszcze paszteciki, piersi z kurczaka w cieście.... T nawet nie powiedział ze dobrze się spisałam... wczoraj gdzie jeszcze trzeba było wynieść fotele i ławę na piętro to on poszedł spać... szkoda słów, a dziś miałam jechać do kazimierzy ale pomyślałam sobie że skoro T ma na południe do roboty to ja może się wyśpię... Mat wstał o 5 zajęłam się nim trochę a potem usnęłam ale nie na długo bo za jakieś 10 min zaczął być marudny T kazał mi się szykować do kazimierzy ja mu powiedziałam że zaostaję a on na to że skoro "mama z Mateuszkiem nie jedzie do kazimierzy to niech nie myśli że może spać" i kazał mi się obudzić T byłby bardzo zadowolony gdybym pojechała bo on mógłby spać...normalnie porażka... T jest skończonym palantem,
a i jeszcze jedno jestem brunetką przefarbowałam się i mam małą grzywkę
ja padnięta po wczorajszej imprezie urodzinowej, z resztą od jakiegoś tygodnia nie mam czasu na nic dosłownie, nawet zeby zaglądnąć na TT, a jak już chciałam to jakaś awaria była
no więc tak zaczną może od urodzinek, goście przyszli zjedli to co było do zjedzenia i poszli a ja zaostałam z górą naczyń i wiecie co chyba już więcej nie zrobię zadnej impezy w domu, ze wszystkim zostałam SAMA , cały dom wysprzątałam sama z Matem na ręku, bo marudny idzie 5 ząbek górna prawa dwójka w środę T wyszedł z domu o 6.30 rano wrócił 20.30, teściowa wróciła godzinę wcześniej na gotowe posprzątałam za nią cały jej przybytek a uwierzcie że bajzel był bo Wiktoria potrafi w 30 min dom zamienić w sajgon... no więc zdziwiła się że posprzątane... ja ledwie na nogach się trzymałam... dosłownie bo w poniedziałem skręciłam kostkę i chodzę kuśtyk kuśtyk zrobiłam ciasteczka orzechowe i beziki, żeby mieć wiecej czasu w czwartek, no a wczoraj od samiuteńkiego rana to samo... ciąg dalszy sprzątania, tym razem przedpokój to też działka teściowej... no ale ona pojechała po torta... później gotowanie, wszystko ja sama T tylko jeszcze raz odkurzył bo mu się wydawało ze jest bałagan... ja odkurzałam w środę... ale niech mu będzie... mam serdecznie dość... podsumowywując wszystko zrobiłam sama, teściowa ugotowała rosół, zrobiła kompot i sałatkę jarzynową, i to tyle co mi pomogła a ja pastę z twargu ziół i czegoś tam jeszcze paszteciki, piersi z kurczaka w cieście.... T nawet nie powiedział ze dobrze się spisałam... wczoraj gdzie jeszcze trzeba było wynieść fotele i ławę na piętro to on poszedł spać... szkoda słów, a dziś miałam jechać do kazimierzy ale pomyślałam sobie że skoro T ma na południe do roboty to ja może się wyśpię... Mat wstał o 5 zajęłam się nim trochę a potem usnęłam ale nie na długo bo za jakieś 10 min zaczął być marudny T kazał mi się szykować do kazimierzy ja mu powiedziałam że zaostaję a on na to że skoro "mama z Mateuszkiem nie jedzie do kazimierzy to niech nie myśli że może spać" i kazał mi się obudzić T byłby bardzo zadowolony gdybym pojechała bo on mógłby spać...normalnie porażka... T jest skończonym palantem,
a i jeszcze jedno jestem brunetką przefarbowałam się i mam małą grzywkę