Glizdunia to nieźle się Maycia nadziała. Moja to samo ma, chociaż na razie przegrała tylko z 3latką
bo moją bratanicę to potrafi w kozi róg zapędzić!!!
Lady no tak, ale pomyśl, że przy spłacie kredytu dojdzie Wam i tak opłacanie czynszu i rachunków...
Massumi nie muszę, bo nie pojechał dziś!!! normalnie w szoku jestem!!! a było tak...kupił mi badylka znów po pracy (czyt. gerbera ślicznego) a ja na to- niepotrzebnie! no i znów zalałam go goryczą mówiąc, że lepiej by się nami zainteresował i robił to co powinien, zamiast wydawać majątek na kwiaty. Chyba podziałało, bo nie pojechał na mecz, zajmował się Hanią, dał mi pospać, zmył naczynia, umył kuchenkę i przygotował młodej kąpiel, a potem ją nakarmił i położył!
się umie co?
A lodówa jaka? a dlaczegoś się uparła na te samą firmę??? ja tam na bank wszystko co będę kupować to będzie bosh, który wizualnie dla mnie tragiczny...ale wolę te toporne i solidne sprzęty, niż piękne i wycackane gówna z amiki!!!
Ja się ciągle zbieram w sobie, jak zacząć rozmowę z rodzicami. I kiedy...i od czego...Boję się, że poczują się urażeni, niepotrzebni...a ja po prostu czuję, że nas to przerasta wszystkich. Faktycznie mogą mieć żal i złość, że my nie robimy wkoło domu, ale ja nie będę się zażynać, żeby tu kwitły mi kwiatki. No sory, ale typ ogrodniczki ze mnei nie jest. POza tym, jak otworzę swój gabinet to wcale nie będzie czasu na takie duperele. No i kwestia finansowa...za mieszkanie zapłaci się raz wszystko i spokój, a tu? a to prąd, a to woda, a to śmieci, telefon, olej, węgiel...i to ciągłe uwiązanie. I myśl, że jak kiedyś zostaniemy tu sami, to się zarżniemy a nie utrzymamy domu!!!
Chyba muszę Hanię jednak przenieść do jej pokoju osobnego...bo w sypialni nam od południa wali słońce i normalnie spać się nie da...Boże, wizja przemeblowania wielkiego mnie zabije...Ale chyba na ten rok jeszcze bez malowania wielkiego i specjalnego urządzania, bo kasy nie ma, a nie wiadomo jak będzie dalej...
dobra, bo mam dziś nie halo humorek...dobranoc...