Hej, jestem jak obiecałam nocną porą
Sylwia GRATULACJE!!
Iwonka, dzieciaczki jak zawsze śliczne, a Szymonek już taki fajny na tych zdjęciach
Dzwoneczku pytałas kiedyś jak Damian na brata, jest nim zachwycony, chciałby dużo przy nim robic i cięzko ma zrozumiec, że ne wszytsko może bo Niko jeszcze delikatny jest, ale tak jak i Ty pisałaś mamy etap jakichś złośliwości, ale nie wiem czy to pod zazdrośc podciągac, bo czytałam o rozwoju 4ltaków i pisało, że właśnie tak mają.... sama już nie wiem...
No to opis porodu w końcu Wam zapodam...
Czułąm, że może się coś wydarzyc, bo moja siostra pojechała z chłopakiem na weekend a mój brat na impreze a co za tym idzie w razie "w" nie miałabym z kim zostawic Dadka w nocy...
obudziłam się jakoś kole 3, coś mnie brzuch zabolał, taki niby zwykły i krótki ból ale odczuwalny i poszłam siku a przy okazji mnie lekko przeczyściło, tak na wszelki wypadek napisałam do brata żeby zwijał się do domu, bo coś mnie brzuch pobolewa, że to chyba nie to ale będę spokojniejsza jak będę wiedziała, że jedzie, po chwili zadzwonił i powiedział że jadą, po jego tel o 3.25 kolejny mocniejszy ból i to już wiedziałam, że skurcz - noi się zaczęło co 3-5 min. zastanawiałam się co robic i wstał mój mąz i pyta co jest no to mówię, że mam skórcze na co on "to co, budzic mame" ja na to "sama nie wiem...", na co mąż "po chwili i jak" patrze na częstotliwośc skurczy i mówię idz, i znów do kibelka i znów mnie przeczyściło, tragedia załatwianie potrzeby jak ma się skurcze, w sumie 3 razy byłam w kibelku, po pół godz dzwoni brat, że się zgubili...
Na co ja do mamy - była 3.50 mamuś dzwoń po Olę bo trzeba jechac (przyjaciółka mojej siostry mieszka na przeciwko akurat przyjechała na weekend), Ola przybiegła, mama po auto, Piotrek z Olą na górę a ja bóle coraz częstsze - bolało inaczej niż przy Damianie, nie miałam w ogóle bóli krzyżowych za to te które miałam bolały bardzo!!
Wyjechaliśmy kole 4, skurcze już co 2 min czasem chwilka przerwy i co najlepsze mniej więcej w połowie drogi ja czuję, że mały już ciśnie, kolejny ból i jestem już pewna że zaczyna napierac coraz mocniej i panika w głowie, OBYŚMY TYLKO DOJECHALI!
Dokładnie 4.28 byliśmy pod szpitalem, bo akurat wtedy zadzwonił mój brat, że jest już w domu. Pielęgniarka podeszła i pyta co się dzieje, no to ja jej mówię, że rodzę i że chyba wody mi odeszły w aucie bo coś mi mokro, na co ona proszę usiąśc i poczekac, bo teraz przyjmuje inna panią, na co ja, że nie dam rady usiąśc i że już mi tan napiera na dół, że masakra, że już go bardzo czuję, na co ona znikła i za chwile przyszła z wózkiem i położną, zabrały mnie na górę od razu do sali porodowej, tak inna położna pyta co jest to jej mówię, że już mi tak ciśnie w dół, że już cięzko mi się powstrzymywac, to one na to zaraz to sprawdzimy i żebym się rozebrała ja mówię ok, tylko skurcz minie, ściągłam leginsy do kostek i znów skurcz, to one ściągły dalej, wsadzili mnie na łóżko i mówią o 10, pełne rozwarcie i że pęcherz bardzo napięty i dziecko faktycznie nisko....
kazały mi oddychac i nie przec co nie było łatwe bo małam wrażenie, że to "się samo" prze... kazują się rozbierac dalej - miałam taki długi swetr do leginsów, ja na to nie dam rady, one no przecież nie będziemy rodzic w swetrze, ja się upieram przy swoim że nie dam rady to one mnie rozebrały bo kto to widział w swetrze rodzic, bluzke mi zostawiły, bo była krótka to nie przeszkadzała, chciały zrobic przyjecie, przyszły z papierami i zaczęły wypełniac, mąż odpowiadał w większości, bo ja miałam ciężko w końcu mówię, że już na prawdę nie mogę nie przec, bo mnie tak już ciśnie, że nic nie poradzę, przyszła położna siada, sprawdza a tu gluch wody, na co ona "dziewczyny rodzimy", przyszły jeszcze 2 jedna poszła po lekarza i jeden party, przerwa, drugi jest głowa i zakaz parcia - okazało się, że Niko był bardzo ciasno pępowiną w okół szyi owinięty i musiała ja przeciąc żeby ruszyc dalej, trzeci party i bach 4.55 Niko na świecie, urodził się z rączką do przodu i jak wyszedł i go położna podniosła to ją obsikał
Dostał 9/10 punktów za kolor, bo był lekko przyduszony i miał siny kolorek na poczatku
Musieli mnie naciąc, bo blizna po poprzednim nacięci bardzo trzymała i bały się, żeby nie pękła, a główka była dośc duża i nie przeszłaby, ale w sumie w ogóle nie czułam nacięcia, tylko szycie potem
Ja mi położyli małego to położna (ta co stała z boku) pyta jak będzie miał na imię, my na to że nie wiemy, one no ale jak to tyle czasu ciąża trwa, na co mój mąż "żona się nie może zdecydować", na co ona w takich przypadkach personel szpitala wybiera imię, mąz "ale są jakies typy tylko trzeba się w końcu określic", położna "trudno, teraz to mu tu coś wymyślmy"

, pożartowali trochę, pośmiali się też z męża że nie ma wprawy, bo poprosiły go żeby mi rozpiął biustonosz bo chciały mi małego przystawic i nie mógł se biedak poradzic :-p , potem powiedziała mi co robi z dzieckiem, pobierał mu płyny z żołądka, bo podobno przy krążku może dojśc do jakiegoś zapalenia i po to się to pobiera, lekarz mnie szył, ona opowiadała o dziecku a zaraz potem kończyły z papierami do przyjęcia, moja mama nawet nie jechała do domu, bo jak mówiła do mojego P. czy jechac to położna do niej niech pani usiądzie i zaczeka, to będzie szybka akcja, to mama czekała, a potem jak leżałam sobie z małym przez 2 godz po porodzie to wpuścili ją do nas, oczywiście zapłakana przyszła, już zdążyła kilka tel. zrobic
Mam nadzieje, że zrozumiale to opisałam, głowa mnie boli i ciężko się skupic
Podsumowując, poród całkiem inny, z jednej strony fajnie, że krótki raz dwa i po sprawie, z drugiej, to było tak szybko i trzeba było dojechac, ja byłam tak przerażona, zaskoczona rozwojem sytuacji, że ciężko się miałam skupic na oddychaniu, na czymkolwiek, nie miałam czasu normalnie!! Tylko tego mi brakowało "spokoju"
Po porodzie czułam się bardzo dobrze, wstałam sama po godzinie, nie miałam problemu z siku, czułam się fizycznie całkiem dobrze, inaczej niż przy Dadku... Niko mnie nie pokiereszował, nie straciłam dużo krwii, nie miałam anemii dzięki czemu tak dobrze się czułam
i obiecane zdjęcia
po porodzie

pierwsze zdjęcia jak już umyli maluszka

moje "młode"

chwila aktywności

pierwsze "wietrzenie" na balkonie

mój starszy z osiołkiem - byli w zoo na wycieczce

śpię
fajne zdjęcia mam na tel. ale to najlepiej mi na FB się wrzuca
