Witam po świętach. Cudowny poranek przywitał mnie stłuczką samochodową. Tak ślisko na jezdni, że nie wyrobiłam na zakręcie i zamiast skręcić powiodło mnie prosto... Ale spokojnie, nic mi nie jest. Nawet samochody nie ucierpiały za bardzo. Obyło się bez policji i kosztów. Szczęście wnieszczęściu. Ale teraz będę bardziej uważać, bo pogoda nieciekawa do jazdy.
Święta szybko minęły. Wesele dla mnie długo nie trwało, bomój Jarekurżnął się jak szpak i przyszedł do mnie z prośbą żebyśmy jechali hehe... I całe szczęście bo w domu to już nic nie ogarniał. Spał pół godziny na podłodze i nie zamierzał się podnieść hahahahaha.... Ale zmarzł w końcu i wskoczył do łóżka
.
Oczywiście film mu się urwał i musiałam mu wszystko opowiadać. Nawet zrobiłam mu zdjęcie jak tak spał, bo tak komicznie to wyglądało... Ale i tak było fajnie, przynajmniej jest co wspominać.
A wczoraj kolega zaprosił nas na urodziny swoje i dziewczyny. Grilla zrobili i znów mnóstwo jedzenia. Ludzi było z pół miasta. Jedni wchodzili inni wychodzili. Dom otwarty... Także też było sympatycznie.
Wieczorkiem siostra wpadła z chłopakiem. Także całe święta towarzysko.
Mały na weselu tak szalał w brzuchu, że hej. Wypinał się na maksa. Myślałam, że mi zaraz głowę wystawi przez pępek hehe... Za to wczoraj wypoczywal i spał cały dzień. Zmęczył się bidulek.
Lucy, Asiulka śliczne zdjęcia i brzuszki oczywiście. Ja też chciałam sobie na qweselu zrobić takie łądne, ale zapomniałam aparatu (sierota ze mnie). A tak łądnie wyglądałam hehe... No trudno..innym razem.
Tydzień zapowiada się fajnie, bo tylko cztery dni i znów dwa wolne hurra!! A w dodatku weekend ma być juz ponoć prześliczny, to będziemy wypoczywać na słoneczku.