Hmmm... od czego zacząć?? Tyle tego.
Juli całe szczeście, że Krzyś uszedł bez szwanku. Ja też kiedyś myślałam o takich półkach na zabawki, ale właśnie takiej akcji się obawiałam i jak widać słusznie. Ale piękne zdjęcia porobiłaś, takie kolorowe.
W ogóle tyle foteczek i wszystkie dzieciaczki chcę pochwalić, bo same cukiereczki tu mamy.
Aniu niefajna sytuacja z tym weselem. Ja miałam troszkę podobną. Ślub zaplanowany mieliśmy na czerwiec a w lutym zmarł Jarka dziadek (czyt. ojciec bo on go wychował i z nami mieszkał). Zmarł na moich rękach. Fakt, mieliśmy troszkę więcej czasu, ale w takim wypadku to dla nas i tak było krótko. Jednak cała rodzina uznała, że dziadek nie chciałby abyśmy odwołali ślub. I tak też zrobiliśmy. Jedynie o północy wszyscy wstali i uczciliśmy jego pamięć minutą ciszy. Matko łzy mi napływają jak sobie o tym przypominam.
Astrid musiało być dobrze... w końcu tiktakowiczki kciuki trzymały nie?
Aniu ssanie łapki to ulubione zajęcie mojego synka. On nawet w kąpieli się tym zajmuje. Wpycha ją najdalej jak może. I już nieraz miał odruch wymiotny.
Jaśnie Pani gratuluje wygranej.
Ty babo nie zwlekaj z tym lekarzem. Skoro Cie brzuch boli to trzeba koniecznie zobaczyć co tam jest grane.
Acia wreszcie nam pokazałaś Juleczkę z bliska bo ze smoczkiem to zamaskowana była. Mamy taką samą matę edukacyją.
A co u nas?? Normalny dzień. A właściwie dziś miałam lenia strasznego i nawet nie wychodziłam na spacer. Wkurzyłam się tylko, bo wczoraj do wieczora zupę pichciłam na dzisiaj i zostawiłam na noc bo gorąca była i mi się ukisiła bleee... ale śmierdziała.
Na poprawę mojego nędznego humoru poszłam tylko z Tomkiem do mojej przyjaciółki się wyżalić jaki to świat jest zły. Tomuś jak zwykle sobie u niej pospał, bo zawsze tam sobie drzemkę ucina. A my pogadałyśmy, popłakałyśmy... i wcale mi nie lepiej. Chyba dopadła mnie jakaś depresja jesienna. Ale walczę... będzie ok.