: 20 lis 2008, 15:32
Ooo masz...
I jak tu byc z Wami na bieżąco?? chwile mnie nie było i juz tyle postów!!
Dobrze.
zacznę od początku.
Widzicie któregos dnia siedząc przy kompie kolejną godzinę nagle zaczęły mnieboleć oczy. strasznie piekły i obraz mi się zamazywał. Poszłam spac, ale niewiele to zmieniło. Przez kilka dni normalnie miałam oczy zamglone, tarłam je i tarłam i ciągle mi tam coś nie grało. Do tego czerwone jak jasna cholera. Kupiłam kropelki, ale też momentalnie nic nie zmieniły.
Dopiero jak odpuściłam sobie długie przesiadywanie przed monitorem wreszcie sie polepszyło.
Jak kilka dni nie zaglądałam tutaj, to nagle zdałam sobie sprawe ile jak mam więcej czasu dla siebie, ile mogę zrobić, odpocząć i w ogóle. Oczywiście czytałam was jak tylko miałam chwilkę, ale na odpisanie już byłam zmęczona niestety.
Zajęłam się Tomkiem. On się zrobił nie do wytrzymania. Chęć czegokolwiek oznajmia mi w taki sposób, że drze się w niebogłosy. nawet jak nie wiem o co mu chodzi to piszczy tak długo aż zakapuję. jestem zmęczona.
Dodatkowo ostatnio nie chciał mi jeść. Co zrobiłam to wypluwał. Już płakałam normalnie bo potrafił być cały dzien na kromce suchego chleba. Ale widać nie smakowało mu mamusi gotowanie bo teraz jak mu daję coś innego i mu smakuje to wcina. Ciężko za nim nadążyć. Widze, ze lubi konkretne potrawy, najlepiej mięsne, przyprawione a nie jakies tam byle co...
Kolejna rzecz przez która nie miałam głowy do TT to Jarek.
Mieliśmy..........(mamy?)...........cieżkie chwile. Niedawno mieliśmy stan krytyczny. Pierwszy raz w życiu pomyślałam o rozwodzie. Boze jakie to smutne. Ciąłe kłótnie i brak zrozumienia, nerwy i obarczanie się wzajemnie winą i w rezultacie zbyt grube słowa rzucone mimochodem sprawiły, ze pomyślałam, ze to nie ma sensu.
Była rozmowa, nie jedna zresztą... Ale nadal nie jest idealnie. Boję się.
Nie musicie mi nic na to odpisywać, nawet nie chcę pocieszania. sama wiem najlepiej jak jest i jak być moze. A co będzie? Okaże się............ Wiem jedno. Będę walczyć o nas, nawet kosztem swojej dumy. Wierzę, ze to minie bo znam przyczyne tych kłótni. Jeśli przetrwamy trudny okres to znów wszystko wróci do normy. Ale to jeszcze długo...
No i Jarek musi mi jednak w tym pomóc, bo ja już mam lekką deprechę.
No nic. Nię smęcę już.
Co u nas jeszcze?
Tomek własnie kończy przechodzić różyczkę.
Właściwie lekarka stwierdziła, ze to tylko różyczkopodobne, bo przeciez był szczepiony i niemożliwe... To ja jednak wiem swoje. wszystkie objawy zgodne z tym co czytałam na internecie. Lubie tą moję lekarkę, ale trochę wkurza mnie jej lekkoduch. Nie trafiła z moim żebrem, później z trzydniówką Tomka, później z tymi niby "ugryzieniami" na rączkach i nóżkach i teraz ta niby rózyczka... Jakoś tracę w nią wiarę. Plusem jest to, ze jak o cos poprosze to bez problemu daje mi skierowania do wszystkich specjalistów i takie tam...
Teraz pytałam o ten napletek to od razu dostałam skierowania do chirurga. Musze się umówić. Wysypka juz prawie zeszła, ale nadal skóra nie jst gładka. czekam, az wszystko minie. W piątem mieliśmy mieć szczepienie. No właśnie pytałyście o to. mamy ostatnie szczepienie z tych dla małych dzieci . Jakas skojarzona, ale na co to nie pamiętam, musiałabym spojrzeć do ksiażeczki. U nas zawsze na szczepieniu mówi mi pielęgniarka kiedy następne i pisze mi karteczkę i wkleja do ksiązeczki szczepień.
No, ale z powodu tej choroby to musze przesunąć szczepienie na przyszły tydzień.
Wczoraj postanowiłam, ze chcę wrócić na fitness. Ale czasu mi brakuje. Jarek znów się wścieka, bo cały tydzień któreś z nas wychodzi i nie mamy ani czasu na odpoczynej, anidla siebie. To jedna z przyczyn nieporozumień. Brakuje mi tu mamy. strasznie.
No i jeśli już to chyba zostanie mi ćwiczyć w weekendy. a dziś przeglądając ofert fitness klubów pomyślałam, ze dobrze byłoby cos razem z Jarkiem porobić. jakoś wspólnie spędzić czas, ale aktywnie. I znalałam squash'a. Już przed moją ciażą się na niego wybieraliśmy, ale jakośnie dotarliśmy. No i teraz fajnie by było tak razem sie spocić. Tylko znów problem z Tomkiem. szlag mnie trafia. Moja siostra ma dwie szkoły i prawie każdy weekend zajęty. No, ale może jakoś znajdzie chwilę w którąś sobotkę. Musze z nią pogadać.
Kurcze człowiek ugania się za tymi pieniędzmi non stop i dzień ucieka. Coś za coś. czemu musi tak być? Czemu nasi mężowie musze wyjeżdżać za pieniędzmi, albo całymi dniami siedzieć w robocie?? wkurza mnie to. nawet po pracy potrafią do Jarka wydzwaniać. Kuźwa nawet podczas seksu potrafią nam bezczelnie przeszkadzać. Precz z telefonami!!!!
no! To tyle. W skrócie. meeega skrócie. Nie będę wam opisywała wszystkiego bo bez sensu.
Powiem jeszcze tylko, ze przygotowując się do wyjazdu postanowiłam wybrac się kilka razy na solarium. Trzy dni temu poszłam sobie na 8 minutek i ok. a wczoraj wybrałam się na 12 i co?? masakra!!!! Wyglądam jak Świnka Peppa i bynajmniej nie jest mi tak wesoło jak jej. Swędzi szczypie, a ja modlę się, zeby szybko przeszło bo zwariuję. Głupia jestem to mam za swoje ech...
I jak tu byc z Wami na bieżąco?? chwile mnie nie było i juz tyle postów!!
Właśnie zając zając... Tomek taki się zrobił, ze przy nim nawet odgrzac obiadu nie moge a co dopiero ugotować? Dlatego musiałam najpierw zupkę zrobić, żeby miał co jeść jak wstanie.Kamila cos ty taka zalatana?? hiih zupa nie zajac...
Dobrze.
zacznę od początku.
Widzicie któregos dnia siedząc przy kompie kolejną godzinę nagle zaczęły mnieboleć oczy. strasznie piekły i obraz mi się zamazywał. Poszłam spac, ale niewiele to zmieniło. Przez kilka dni normalnie miałam oczy zamglone, tarłam je i tarłam i ciągle mi tam coś nie grało. Do tego czerwone jak jasna cholera. Kupiłam kropelki, ale też momentalnie nic nie zmieniły.
Dopiero jak odpuściłam sobie długie przesiadywanie przed monitorem wreszcie sie polepszyło.
Jak kilka dni nie zaglądałam tutaj, to nagle zdałam sobie sprawe ile jak mam więcej czasu dla siebie, ile mogę zrobić, odpocząć i w ogóle. Oczywiście czytałam was jak tylko miałam chwilkę, ale na odpisanie już byłam zmęczona niestety.
Zajęłam się Tomkiem. On się zrobił nie do wytrzymania. Chęć czegokolwiek oznajmia mi w taki sposób, że drze się w niebogłosy. nawet jak nie wiem o co mu chodzi to piszczy tak długo aż zakapuję. jestem zmęczona.
Dodatkowo ostatnio nie chciał mi jeść. Co zrobiłam to wypluwał. Już płakałam normalnie bo potrafił być cały dzien na kromce suchego chleba. Ale widać nie smakowało mu mamusi gotowanie bo teraz jak mu daję coś innego i mu smakuje to wcina. Ciężko za nim nadążyć. Widze, ze lubi konkretne potrawy, najlepiej mięsne, przyprawione a nie jakies tam byle co...
Kolejna rzecz przez która nie miałam głowy do TT to Jarek.
Mieliśmy..........(mamy?)...........cieżkie chwile. Niedawno mieliśmy stan krytyczny. Pierwszy raz w życiu pomyślałam o rozwodzie. Boze jakie to smutne. Ciąłe kłótnie i brak zrozumienia, nerwy i obarczanie się wzajemnie winą i w rezultacie zbyt grube słowa rzucone mimochodem sprawiły, ze pomyślałam, ze to nie ma sensu.
Była rozmowa, nie jedna zresztą... Ale nadal nie jest idealnie. Boję się.
Nie musicie mi nic na to odpisywać, nawet nie chcę pocieszania. sama wiem najlepiej jak jest i jak być moze. A co będzie? Okaże się............ Wiem jedno. Będę walczyć o nas, nawet kosztem swojej dumy. Wierzę, ze to minie bo znam przyczyne tych kłótni. Jeśli przetrwamy trudny okres to znów wszystko wróci do normy. Ale to jeszcze długo...
No i Jarek musi mi jednak w tym pomóc, bo ja już mam lekką deprechę.
No nic. Nię smęcę już.
Co u nas jeszcze?
Tomek własnie kończy przechodzić różyczkę.
Właściwie lekarka stwierdziła, ze to tylko różyczkopodobne, bo przeciez był szczepiony i niemożliwe... To ja jednak wiem swoje. wszystkie objawy zgodne z tym co czytałam na internecie. Lubie tą moję lekarkę, ale trochę wkurza mnie jej lekkoduch. Nie trafiła z moim żebrem, później z trzydniówką Tomka, później z tymi niby "ugryzieniami" na rączkach i nóżkach i teraz ta niby rózyczka... Jakoś tracę w nią wiarę. Plusem jest to, ze jak o cos poprosze to bez problemu daje mi skierowania do wszystkich specjalistów i takie tam...
Teraz pytałam o ten napletek to od razu dostałam skierowania do chirurga. Musze się umówić. Wysypka juz prawie zeszła, ale nadal skóra nie jst gładka. czekam, az wszystko minie. W piątem mieliśmy mieć szczepienie. No właśnie pytałyście o to. mamy ostatnie szczepienie z tych dla małych dzieci . Jakas skojarzona, ale na co to nie pamiętam, musiałabym spojrzeć do ksiażeczki. U nas zawsze na szczepieniu mówi mi pielęgniarka kiedy następne i pisze mi karteczkę i wkleja do ksiązeczki szczepień.
No, ale z powodu tej choroby to musze przesunąć szczepienie na przyszły tydzień.
Wczoraj postanowiłam, ze chcę wrócić na fitness. Ale czasu mi brakuje. Jarek znów się wścieka, bo cały tydzień któreś z nas wychodzi i nie mamy ani czasu na odpoczynej, anidla siebie. To jedna z przyczyn nieporozumień. Brakuje mi tu mamy. strasznie.
No i jeśli już to chyba zostanie mi ćwiczyć w weekendy. a dziś przeglądając ofert fitness klubów pomyślałam, ze dobrze byłoby cos razem z Jarkiem porobić. jakoś wspólnie spędzić czas, ale aktywnie. I znalałam squash'a. Już przed moją ciażą się na niego wybieraliśmy, ale jakośnie dotarliśmy. No i teraz fajnie by było tak razem sie spocić. Tylko znów problem z Tomkiem. szlag mnie trafia. Moja siostra ma dwie szkoły i prawie każdy weekend zajęty. No, ale może jakoś znajdzie chwilę w którąś sobotkę. Musze z nią pogadać.
Kurcze człowiek ugania się za tymi pieniędzmi non stop i dzień ucieka. Coś za coś. czemu musi tak być? Czemu nasi mężowie musze wyjeżdżać za pieniędzmi, albo całymi dniami siedzieć w robocie?? wkurza mnie to. nawet po pracy potrafią do Jarka wydzwaniać. Kuźwa nawet podczas seksu potrafią nam bezczelnie przeszkadzać. Precz z telefonami!!!!
no! To tyle. W skrócie. meeega skrócie. Nie będę wam opisywała wszystkiego bo bez sensu.
Powiem jeszcze tylko, ze przygotowując się do wyjazdu postanowiłam wybrac się kilka razy na solarium. Trzy dni temu poszłam sobie na 8 minutek i ok. a wczoraj wybrałam się na 12 i co?? masakra!!!! Wyglądam jak Świnka Peppa i bynajmniej nie jest mi tak wesoło jak jej. Swędzi szczypie, a ja modlę się, zeby szybko przeszło bo zwariuję. Głupia jestem to mam za swoje ech...