28 sty 2009, 09:33
siemka
ale jestem zla, w domu cala epidemia sie zrobila, wczoraj tata wieczorem moiwl cos ze go gardlo boli a siostra ze ja chyba grypa jelitowa zaczyna meczyc..
w nocy tzm ok polnocy Oskar obudzil sie ze strasznym placzem i lkrzykiem boje sie boje sie bo sie zapachu na szafie wystraszyl ktory miga switelkiem czy cos, wzielam go przytulilam i patrze ze rozgrzany jakis, mial 37,8 ale dalam mu juz Ibum na zbicie temperaturki, troche spadlo ale do 2 siedzialam przy lozeczkua wlasciwie lezlam na podlodze na materacyku pod koldra i ttrzymalam go za raczke i masowalam glowke bo chcial...a sama zdyvhalam i myslalam ze mi watronb aodpadnie
znowoz posluchalam rady T, wzielam 2 aspiryny po 19 , bo mu zawsze pomagaja, wypaca sie i rano juz dobrze.. po 22 nic mi lepiej nie bylo wrecz mialam wraznie jakby mi buylo gorzej i poradzil abym wziela jeszcze 2 bo on zazwyczaj bierze 4 w jakims tam czasie i wzielam i sie zalatwilam, do 3 nie moglam spac bo tak mnie zoladek bolal... rzadko kiedy biore nawet tabletki przeciwbolowe a co dopiero to... po prostu umieralam........... w koncu zasnel;am i znowoz rano...
maly wstal znowoz mam wrazenioe ze jakis rozpalony, zaraz mu zmierze temperature i dzwonie do lekarza jedziemy, pewnie baba w rejstracji nie bedzie chciala przyjac , to najwyzej na niej wymusze