Cześć Mamuski, nożesz już myslałam, że w tym szpitalu zamieszkam. Boshe, napakowali mnie chemikaliami, zastrzykami. Wczoraj dosłaownie juz miałam doła, męzowski zadzwonił, a ja jak dziecko w płacz. Poważnie! Lekarka (franca jedna tak mnie wk..., że prawie się z nia pokłóciłam w pokoju) Nie cierpie, jak ktoś do mnie przedmiotowo podchodzi - taka obojęctna, zimna, bezeocjonalnie podchodząca do pacjenta....Ach szkoda gadać - znając mojego pechozola, pewnie bedzie miała dyżur jak będe rodzić. A na pewno mnie zapamietała hahaha.
Należałam sie za wszystkie czasy - 24h na dobe w łózku, na łóżku

w specjalnych rajstopach, co by zakrzepica się nie robiła. Wieczorem heparynka w nózke, 4 dni w dupke zastrzyna dojrzewanie płucek u dzidzi. Bo jak cos, to wiecie, zeby nie musiał byc intubowany....BOSHE!!! No i oczywiście wenflon - najpierw kurde jedna łapa, potem drga, bo coś zaczeło szwankować. Wygladam na ćpunka pierwsza klasa.
Oczywiście wracając ze szpitala, wstąpiliśmy po jakies zakupy z M. No i jak to ja - jak nie umalowana, nie ubrana jak nalezy to wszystkich ludzi z możliwych (których nie chciałam spotkać) spotkałam! Na powitanie każdy z tekstem - o jej a co ty tak źle wygladasz?? No jakas masakra no!
Ale, ale dziewczynki leżenie jednak daje duuuużo! U mnie szyjka znowu trzma jak nalezy, chociaż tabletki mam ze szpitala na zatrzymanie skurczy (nawet nie wiedziałam ze jakieś były - takie tam pobolewania z lekka, alo takie kłucia w dole brzucha) Mam je brać do 34 tyg. Tu jest jakos tak przyjęte, że dzidziek do tego tygodnia ma siedziec u mamy, potem może się rodzić już. Jak musi...hmmm....
Tak czytam po łebkach o tym siedzeniu w gaciach po porodzie. Chyba nie zakumałam? No jak bez gatek przy jakiejś wizycie, przecież wszystko leci. No i przede wszystkim co tu do ogladania? Tutaj tego sie nie praktykuje, sa gatki które się zakłada, specjalne w kłady i po porodzie nie przypominam sobie, żeby mi ktos gdzies zagladał

albo w czystej pościeli siedziała bez podkładu. Do domu przychodzi połozna, którą sobie wybierasz i dopiero sie patrzy po kilku dnniach, jak tam nacięcie czy rana po cc.
A z kupka to tez tu jest luzik - przyjmuje się, że kupka przy parciu jest i już. Położna traktuje to jak chleb powszedni. Przed samym porodem jeszcze zjadasz obiad czy co tam chcesz, nikt nie instruuje o jakiejś diecie albo ze jakaś lewatywa....Jak sama nie zauważysz to nawet nikt ci nie mówi, że kupke strzeliłaś hahahah
