: 29 maja 2010, 22:58
Heloł ....
Ja niestety nadal w dwupaku.....
W piątek byłam u ginki, fakt, nic się nie działo, rozwarcia nie było wogóle, główka miśka nie zeszła jeszcze całkowicie na dół.... Ale powiedziałam jej jak to było z Karolem, że gdybym na siłę nie wepchnęła się do szpitala, to nie wiadomo co by było, bo wody były już zielone, a moja lekarka stwierdziła że mam jeszcze czas.... Więc Pani doktor odrazu wypisała mi skierowanie do szpitala. Ale co z tego skoro w szpitalu spojrzeli na mnie dziwnie ze stwierdzeniem "co Pani wogóle tutaj robi, ma Pani jeszcze czas" (przepełnienie na porodówkach i czekają do 42 tygodnia z ewentualnym wywoływaniem porodów). Troszkę popyskowałam, uparłam się i zrobili mi wszystkie badania, tzn w sumie tylko KTG i USG. Wszystko grało, lekarz kazał mi w przyszłym tygodniu przyjechać 2 razy na Ktg (po poprzednim wylaniu pretensji na mnie że u mnie w przychodni nie mają aparatu do Ktg...), a jak nadal nic się nie będzie działo to dopiero 8-go zgłosić się do szpitala na ewentualne wywołanie... Nie podoba mi się to wszystko, ze jeszcze tyle czasu mam czekać, i zastanawiam się czy z tym samym skierowaniem nie jechać w poniedziałek do innego szpitala, zobaczę co mi powiedzą.... Męczy mnie juz to strasznie, chciałabym mieć to już za sobą, a i Krzyś czuję że się tam męczy bo zdecydowanie mniej się rusza, ciasno mu tam jest... Także odezwę się w przyszłym tygodniu dam wam znaki co i jak, chyba że mnie w końcu coś chwyci.....
Przepraszam was ze nic więcej nie piszę ale jakoś natchnienia brak, cieżko mi się teraz na czymkolwiek skupić....
pozdrawiam was bardzo serdecznie!!!! I dzieciaczki również
Ja niestety nadal w dwupaku.....
W piątek byłam u ginki, fakt, nic się nie działo, rozwarcia nie było wogóle, główka miśka nie zeszła jeszcze całkowicie na dół.... Ale powiedziałam jej jak to było z Karolem, że gdybym na siłę nie wepchnęła się do szpitala, to nie wiadomo co by było, bo wody były już zielone, a moja lekarka stwierdziła że mam jeszcze czas.... Więc Pani doktor odrazu wypisała mi skierowanie do szpitala. Ale co z tego skoro w szpitalu spojrzeli na mnie dziwnie ze stwierdzeniem "co Pani wogóle tutaj robi, ma Pani jeszcze czas" (przepełnienie na porodówkach i czekają do 42 tygodnia z ewentualnym wywoływaniem porodów). Troszkę popyskowałam, uparłam się i zrobili mi wszystkie badania, tzn w sumie tylko KTG i USG. Wszystko grało, lekarz kazał mi w przyszłym tygodniu przyjechać 2 razy na Ktg (po poprzednim wylaniu pretensji na mnie że u mnie w przychodni nie mają aparatu do Ktg...), a jak nadal nic się nie będzie działo to dopiero 8-go zgłosić się do szpitala na ewentualne wywołanie... Nie podoba mi się to wszystko, ze jeszcze tyle czasu mam czekać, i zastanawiam się czy z tym samym skierowaniem nie jechać w poniedziałek do innego szpitala, zobaczę co mi powiedzą.... Męczy mnie juz to strasznie, chciałabym mieć to już za sobą, a i Krzyś czuję że się tam męczy bo zdecydowanie mniej się rusza, ciasno mu tam jest... Także odezwę się w przyszłym tygodniu dam wam znaki co i jak, chyba że mnie w końcu coś chwyci.....
Przepraszam was ze nic więcej nie piszę ale jakoś natchnienia brak, cieżko mi się teraz na czymkolwiek skupić....
pozdrawiam was bardzo serdecznie!!!! I dzieciaczki również