Kuźna mać jak ja dzisiaj urodze tobędę wściekła, ba
już jestem wściekła bo mam zaplanowany grafik zajęć do końca tygodnia....
Oczywiście znów zasnęłam po północy, obudziłam sie z mega zgagą przed 6 razem z R ( jeszcze mi sie facet przyzwyczai ze wstaje razem z Nim i co wtedy???) . Leżę i czytam a tu bach- jak mnie ścisnęło--- o to już wiem, ze tamte skurcze co miałam to nie były skurcze prawdziwe....., napinanie brzucha to był pikuś. Chyba bardziej się wystraszyłam bo boleć to nie boli tak mocno... W każdym bądź razie przypomniałam sobie skurcze z pierwszego porodu no i wiem już ze dziś je miałam/ mam
Od 6.39 do prawie 8smej miałam z 6 skurczy, krótkich takich 10-20 sekund. Od rana do teraz miałam jeszcze może ze dwa. Chyba jak wstałam i chodze to jest mniej i słabsze. W łazience byłam dwa razy już z nerwicą zeby to parte nie były
no ale przecież jeszcze nie czas na parte
W nocy się przebudziłam i czułam wilgotno... ale tak już kiedyś miałam a ginka zbadał i mówiła ze to nie wody....
dziś rano dwa razy mi coś popłynęło ale kompletnie nie mam pojęcia czy to wody płodowe czy jakie cholerstwo bo może przy tych moich upławach to jest to jeszcze jakiś inny alien???
Założyłam sobie wkładkę, dzisiaj mam na 12sta wizytę planowaną i tak do ginki to jej się podpytam co to miało być...
Teraz już jest lżej, mam nadzieje, ze mi przeszło ale kurczaki przestraszyłam się.