no właśnie właśnie :) Do chłopców nawet chciałam mówić, ale powiem szczerze, że trudno się zmobilizować. Zwłaszcza, że nie jest dla mnie naturalne mówić zdrobniale po ang. Już lepiej język literacki bądź terminologia
A mój mąż zupełnie niekumaty językowo, więc...
Z takich pierdołek, to mam tyle, że jestem na bieżąco z gramatyką (korepetycje), ale to też poziom gimnazjum, max liceum
ale dobre i to. Stricte dla siebie mam książki- czytadła (mnóstwo ich w lumpkach), ale przy czytaniu książki usypiam momentalnie, zwłaszcza wieczorkiem, pod kocykiem. No, ale w pracy, z jaką do czynienia mam teraz, i te książki są na niewiele zdatne
Może uda mi się wrócić do pracy weekendowej jako lektor (studia zaoczne), ale szczerze mówiąc juz mam wyrzuty, że ja i mąż z dziećmi mało czasu mamy wspólnego a jeszcze dojdzie kolejny maluch. Popołudniami on z nimi, ja mam korki, do popołudnia ja z Damianem, a Bartek w przedszkolu/ M w pracy... Jeszcze nam babcia podkrada Bartka na weekendy, mam niedosyt i normalne wyrzuty sumienia...
No, ale dosyć, wracam do roboty..