: 27 gru 2010, 23:20
gozdzik, no wlasnie i ja tego nierozumiem, bo Julcie mialam i tez mi bylo ciezko ale nie tak jak teraz! Teraz to po prostu niewiem, szal cial, migrena, odlot, panika, skacz z wiezowca, po prostu sytuacja nie do przezycia. Nie rozumiem tego zupelnie. Bo robie wszystko dla niej co jest mozliwe. Wszystko. W dodatku jestem kochana troskliwa, odpowiadam na jej potrzeby i kiedy tak tancze sobie z nia,kiedy sobie gadamy po prostu nie ma wiekszej milosci na swiecie. Ona tak jest do mnie przywiazana, tak mnie kocha. Ale widze po reakcjach innych ludzi, oni po prostu ja nielubia, goscie, nielubia do niej zagadac, robia grymasy , bo ona wrazliwa jest, ludzi nie lubi i placze jak widzi obcych, jak jedziemy do miasta to juz w foteliku sie cala droge wydziera, trzeba byc bardzo ostroznym, miec wlaczana muzyke, niegadac, bujac ja jeszcze w stoliku podczas jazdy a i karmic. Potem w miescie juz w wozku klasc tak jak najbardziej na plasko zeby jak najmniej widziala. W zyciu nie widzialam takiego dziecka. Po prostu nie rozumiem tego, ona jest wspaniala, ale ma taka dziwna osobowosc, taka wrazliwa. I jakbym byla obca to bym powiedziala ze ona jest rozbestwiona, ze za duzo dla niej robimy, ale to tak nie jest, ja ja rozumiem, widze jej strach w oczach, jej przerazenie, jak mnie blaga zebym jej pomogla, jak sie boi ludzi, nie lubi jechac samochodem, nie lubi jak ktos glosniej krzyknie, nawet wolac siebie nie mozemy, zaraz placze. To samo ze snem, ja rozumiem ze dzieci maja potrzebe snu i potrafia w tym wieku juz obejsc sie bez mleka, ona czasem tez przespi ( choc rzadko ) 6 godzin bez pobudki, wiec wiem ze moze. Ale ja niewiem jak ja tego oduczyc, ona zaraz wpada w histerie. Jak ja uczylam sama zasypiac, to wygladalo to tak ze stopniowo w etapach musialam najpierw zabierac piers, potem odkladac, potem zabierac rece, i to miesiace zajelo, bo jak w jednym tygodniu sie nauczyla a ja do pani pscyholog musialam jechac, to przez jazde w samochodzie, calo przerazenie wszystko sie z niszczylo i od poczatku trzeba bylo zaczynac. I teraz widze ze latwo nie bedzie z odebraniem nocnego cyckania. I wlasnie tez wiem ze kolki miala przez ta alergie, ale potem to sie jakby nigdy nie skonczylo, wymioty i rozwolnienie ustalo ale zachowanie nie. Teraz jak nie placze to narzeka, i to tak jeszcze dziwnie, udaje odglos warczacego psa, bardzo dziwny dzwiek. I ten odglos teraz uzywa jak cos jej sie bardzo ale to bardzo nie podoba, byl okres kolo 5-6 miesiaca gdzie sie skapalam ze moje mleko jest jej za malo, i jak zaczelismy normalne jedzonko to i sen sie jej polepszyl w pewien sposob a juz calkowicie samopoczucie. A teraz tak jak i Ty wlasnie podejrzewasz, mysle ze czesc jej zachowania wynika z tego ze ona sie niewysypia. I teraz nie wiem jak ja nauczyc. I wlasnie tak jak pisalam wczesniej wiekszosc reakcji z zewnarz jest taka ze - no musze ja oduczyc, ze jest rozbestwiona, albo grymasy, nawet czesto komentuja ze jest wstretna, ale ona wcale taka nie jest! Oni po prostu jej nie znaja! I albo tez mowia ze jest im ciezko i nie tak jak Ty piszesz o Bartoszku, widze ze wlasnie maja bardzo podobne charaktertki i poraz pierwszy naprawde czuje zrozumienie, ze jest taki ktos jak ja. Ja mowie tu np o A. brata zonie, ktora ma trojeczke i tak jak Julcia kiedys, wiadomo wszystkie maluchy sprawiaja jakies klopoty, i wszystkie w jakims stopniu sie budza w nocy itp. ale np. A. brata zona dzieci po prostu zachowuja sie inaczej, to mnie zadziwia jak spokojne albo normalne one sa, a ona wlasnie twierdzi ze sa trudne. No i oczywiscie, ja wiem ze sa trudne itd. bo kazde dziecko jest trunde jako maluszek i nam wszystkim sie medale przyznaja, ale takie dzieci jak Bartoszek i Lilcia to po prostu sa az specjalne. I dlatego wlasnie jest tak trudno sie do nich odnosic. Ja po prostu ich nie ogarniam. Niewiem jakim cudem stworzylo mi sie tak specjalne dziecko. Moze przyklady jakie podalam nie wydawaly sie zbyt specjalne, ale tak wlasnie 24 godziny z Lilcia i kazdyby zrozumial o co mi chodzi. Ja tez w nadzieji pewnej chodzilam ze Lilcia zlagodnieje, i kocham ja nad zycie, ale w pewnym sensie ona tak jakby mnie katowala dzien w dzien. I teraz w tym jest paradoks, ze my mamy wspanialy kontakt, z Julcia bylo calkiem inaczej, a Lilcie wyczytam wlasnie na wylot, i ja doskonale rozumiem, ona mi jakby oczami mowi wszystko, i ze ja wlasnie tak jakbym sie zgadzala na to katowanie, bo rozumiem ze jest jej ciezko, ze jest wrazliwa, ze sie boi, ze ma potrzeby itd. i robie wszystko dla niej, ale czesc mnie po prostu umiera, i to rowniez byl jeden z powodoch dla ktorych bylam - jestem juz mniej chora. I nawet nie wiesz ile dla mnie to znaczy ze jest ktos jak ja. Bo duzo tych mysli i strachow sie chowa w sobie, w obawie ze ktos nie zrozumie. Strasznie Cie podziwiam, i niewiem sama jak sobie radzisz, jaka jest Twoja sytuacja, jak to wszystko ogarniasz. Bardzo cenie co napisalas.
kaczorek, jejcius to musi byc wspaniale tak wrocic z pracy i sie przytulic :D A. bierze Lilcie codziennie rano, i czesto wieczorem zebym mogla dospac, i jak do siebie wracamy to wlasnie tak slodko jak piszesz sie przytula Lilcia, jakby mnie lata nie widziala i sie cieszy
Gdzie pracujesz jesli moge spytac i czy praca Ci sie podoba? Wogole fajny uklad ze tylko 3 dni w tygodniu!
kaczorek, jejcius to musi byc wspaniale tak wrocic z pracy i sie przytulic :D A. bierze Lilcie codziennie rano, i czesto wieczorem zebym mogla dospac, i jak do siebie wracamy to wlasnie tak slodko jak piszesz sie przytula Lilcia, jakby mnie lata nie widziala i sie cieszy

