09 cze 2018, 22:52
te książeczki do nauki czytania mamy w domu jeszcze kilka. U nas niespecjalnie się sprawdziły. Okazały się zbyt proste. Córka uczyła się czytać metodą zwaną glottodydaktyką, której "ojcem" jest prof. Rocławski. Genialna sprawa, w skrócie i dużym uproszczeniu- dziecko uczy się ślizgać po sylabach. Czyta bez składania głosek, a to jest często problematyczne, bo nawet nauczyciele mylą często fonem, głoskę i literę. Przez to zaczynają się problemy z czytaniem, zniechęcenie dziecka.. my całe szczęście uniknęłyśmy tego. Córka jest teraz w 1 klasie szkoły podstawowej. od września czyta płynnie. Regularnie znosi książki z biblioteki szkolnej, najczęściej z serii "zaopiekuj się mną", a to po około 100 stron i czyta sama. Ostatnio dogadała się z panią w bibliotece, że wypożycza na wakacje "Piotruś Królik" oraz 1 i 2 część Bella i Sebastian :D