Podziwiam Was za ten optymizm.
Podczas mojej już czteroletniej kariery bycia samodzielną mamą spotykałam się z kilkoma facetami ale od początku. Z ojcem mego dziecka rozstałam się gdy mała miała niecałe dwa miesiące po 3 latach całkiem udanego związku i po ponad rocznym mieszkaniu razem. No gnojek dopiero wtedy z niego wyszedł. szczerze to przezyłam to strasznie. W każdym razie dzieki oddanym przyjaciołom jakoś wracałam "do zywych". Gdy moje dziecię miało jakies tam pół roczku poznałam Bartka. Byłam bardzo ostrożna. On to rozumiał a ja byłam co raz bardziej ufna. On lubił melę i ona jego. Zostaliśmy parą dopiero po ponad roku, ale nie na długo. Bartek zaczął być bardzo zaborczy. zaczął mi dyktować gdzie i z kim mam wychodzić choćby na głupie zakupy czy na spacer z małą. Przyłapałam go jak pojechał za mną na uczelnię aby sprawdzić czy rzeczywiście tam jadę. Mniejsza o szczegóły. bardzo toksyczny był to dla mnie związek i bardzo trudno było się od niego uwolnić. Ale udało się.....
Potem był piotr. Z nim było mi dobrze, ale co z tego skoro okazło się, że to lekkoduch. Dla mnie był ok ale kompletnie nie nadawał się na ojca.
Potem był Michał. Mój szef (nie żonaty, nie dzieciaty, bez dziewczyny). Spotkaliśmy się pare razy. Było naprawdę świetnie tylko, że zaczęły się plotki, że romansuje z szefem, że daje nonono za awans, że tak chcę zrobić karierę bo inaczej nie umiem. Prawda jest taka, że dostałam stanowisko zanim go poznałam i że nigdy się z nim nie przespałam a on był po prostu boski i to mnie wnim pociągało a nie stanowisko. Tak czy siak ludzie pomału to wszystko niszczyli. W końcu ja u szefa tego mego szefa poprosiłam o przeniesienie do innego oddziału, zmieniłam nr telefonu .......... Ech były listy, krzyki pod oknem ale ja miałam już wszystkiego dość........
Było w międzyczasie jeszcze paru idiotów ale niewarci sa nawet opisania- nawet wspólnego tematu z nimi nie miałam.
teraz mnie prześladuje jeden typ z mojej mieściny co to go poznałam na drinku z koleżankami jak byłam w barrze. Niezmiennie od 9 tygodni co niedzielę lub sobote rano znajduje bukiet kwiatów na progu...... Odbieram głuche telefony.......... Czuje że tak łato się nie odczepi
.
No więc nawiązując do tego waszego optymizmu to podziwiam. Ja już chyba ciut za duzo tych wadliwych egzemplarzy wypróbowałam przez te 4 lata aby mieć jakąkolwiek nadzieję na kogoś w miarę normalnego......