Strona 3 z 4

: 02 sty 2008, 11:09
autor: kwiatunio
Natashka, gratulacje :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

my poprostu pojechalismy kupic pierscionek,założyłam go na palec i to wszystko...ale najważniejsze ze jestesmy razem,liczy sie szczerośc a nie oprawa :ico_noniewiem:

: 04 sty 2008, 18:35
autor: Dona
a my byliśmy obok jakiegos jubilera i powiedziałam, ze pokażę, jakie pierscionki mi sie podobają, no i jakos tak wyszło, ze dookonalismy zakupu (a w zasadzie moj "fatygant"). Wieczorku jakos nie pamiętam za bardzo. Potem były zaręczyny z rodzicami. Ale doskonale za to pamiętam, jak moj W duuużo wcześniej wspomniał o zaręczynach, niby od tak sobie. Matko, w ciągu jednej sekundy miałam tysiące mysli w głowie, a w brzuchu jeszcze więcej motyli

: 10 sty 2008, 20:37
autor: poccoyo
oj to moje zaręczyny są/były przykre w porównaniu do tego co tu opisałyście...
mój K wyjeżdżał na ośmiomiesięczny kontrakt na statki...
to było 28.listopada.2001... i w sumie już od kilku dni nie przestawałam płakać...to rozstanie było dla mnie okropne...(do dziś nie umiem o tym myśleć)
mój K zaprowadził mnie do swojego pokoju i trzymająć mocno za obie ręce... przerażony na twarzy ...zapytał...czy zostanę jego żoną?...odpowiedziałam NIE WIEM... byłam przerażona...i zaskoczona jedncześnie
potem wstał i go przytuliłam i powiedziałam TAK>>>
oj kwiatków nie było , pierścionka też nie...
ale czułam się zaręczona na 100%
pierścionek dostałam po kontrakcie...

: 13 lut 2008, 18:51
autor: ananke
ja tez czekałam na pierścionek... marzyłam o nim, choć wiedziałam, że mogę go szybko nie dostać, tak mi sie przynajmniej wydawało (mój K. był wtedy 2 lata po rozwodzie). On juz był rok za granicą i szykował dla nas gniazdko, bo jakby plany na przyszłość wspólne mieliśmy. Kiedy podpytywałam go, czy są jakieś długoplanowe albo żeby mi chociaż powiedział, że mnie tam samej nie zostawi za jakiś czas, to mówił tylko : "chyba mnie nie znasz wcale skoro tak mówisz"... i kiedyś zapytałam go, czy wie, co bym chciała dostać najbardziej pod choinkę, to powiedział, że wie, że pierścionek. Byłam zdumiona, bo przyznam się, że przestałam liczyć na niego, zresztą byliśmy zajęci dopinaniem wszystkich spraw związanych z wyjazdem z kraju. I przyjechał do Polski 23 grudnia, wszedł do domu i zobaczyłam, że ma w ręku reklamówkę. Norbert (mój syn) zapytał, czy to dla niego, bo czekał na obiecana figurkę. Widziałam, że K. się jakoś tak stresuje i wypieki ma na twarzy... i pytam go, co ma w drugiej ręce, którą trzymaj za sobą. I syn mi krzyczy, że to "jakieś" kwiaty :-) i w tym momencie mój ukochany klęknął, wyciągnął zza siebie ów bukiecik róż i pudełko czerwone w kształcie serduszka i zapytał, czy zostanę jego żoną... Zgodziłam się:-)
Potem przy Wigilii powiedzieliśmy naszym rodzinom o zaręczynach...
Cieszę się, że tak zrobił, że to było u nas w domu, my, nasze uczucia i ten pierścionek :-) nie przeżyłabym chyba tradycyjnych, polskich zaręczyn, o których opowiadają babcie i ciocie :-)

: 23 kwie 2008, 00:54
autor: CleoShe
To i ja opowiem coś..

Z Michałem byłam już prawie 5 lat.. W 2005 roku przeżywaliśmy kryzys.. chciałam się rozstać bo nie czułam iskry w naszym związku.. chciałam przeżyć coś więcej. Michał był tym pierwszym prawdziwym i coś wygasło.. Zdecydowana byłam na rozstanie.. On bardzo to przeżywał bo był oddany i naprawdę mnie kochał. Prosił, przychodził, dzwonił. Akurat pokończyliśmy nasze szkoły i wcześniej planowaliśmy wyjechać do UK. Kiedy ja zdecydowałam odejść on szykował się do wyjazdu.. Bardzo go bolało to, że zostawiam go. Mówił, że ten wyjazd beze mnie nie ma sensu, ale chciał wyjechać. Spotykalismy się przezte dni kiedy już nie byliśmy ze sobą.. bo on nadal próbował mnie zatrzymać.. ja miałam wahania gdyż jednak było to już jakieś przyzwyczajenie, przywiązanie. Miał kupiony bilet do Londynu. Na kilka dni przed wyjazdem poprosił mnie bym pomogła mu się spakować. Pojechałam, pomagałam, sama też płakałam.. Zostałam na noc :ico_wstydzioch: Zaczęliśmy rozmawiać o nas.. Sama rozpoczęłam temat zaręczyn. Zdecydowaliśmy się. Była niedziela.. jechaliśmy na urodziny jego małej kuzynki, poszliśmy kupić jej srebrną bransoletkę.. a przy okazji pooglądaliśmy pierścionki, sprawdziliśmy rozmiar, pokazałam które mi się podobają. Podobały nam się te same wzory więc byłam przekonana, że kiedy będzie kupował sam to trafi w mój gust. Wspólnie zaplanowaliśmy zaręczyny na następny dzień. Rano pojechał kupić pierścionek, przyjechał, nie oświadczył się tylko najpierw pokazał mi pierścionek.. niestety nie spodobał mi się :ico_haha_01: Zresztą był jakiś niedoszlifowany i miał przebarwienia i w diamenciku miał uszczerbek (kobiety wypatszą to na co mężczyźnie nie zwrócą uwagi :ico_haha_01: ). Pojechaliśmy więc razem do tego jubilera oddać/wymienić na coś innego. Spodobał mi się jeden ale był tańszy od poprzedniego więc dobrałam sobie drugi z niewielka dopłatą. Tym sposobem miałam 2 pierścionki zaręczynowe :-D
Pojechaliśmy na zakupy, u mnie w domu siostra pomogła nam wszystko przygotować. Obie babcie Michała na wieczór zostały zaproszone (jego rodzice mieszkają także za granicą). Poszliśmy po kwiaty - dla mojej mamy białe lilie, dla mnie oczywiście piękny bukiet czerwonych róż. Oczywiście radość i łzy!!!
Dwa dni później Michał wyjeżdżał... po trzech miesiącach ściągnął mnie do siebie a po pół roku... rozstaliśmy się na dobre...

...gdyż poznałam Rafała :ico_haha_01: Obecnie jesteśmy prawie 2 lata razem, mamy cudownego synka, który daje nam ogromną radość i szykujemy się do wyjazdu do Polski.. gdzie między innymi planujemy się zaręczyć :ico_haha_01:

Żałuję, że nie są to niespodziankowe zaręczyny o jakich każda marzy. Może te drugie będą choć w niewielkim stopniu nadzwyczajne.. Choć czasem trudno liczyć na pomysłowość mężczyzn :-D

Może za jakieś 2 miesiące zajrzę tu ponownie by opisać Nasze zaręczyny :-)

: 23 kwie 2008, 08:21
autor: pinko
U nas to było tak:
Tego dnia były Walentynki, od rana szykowałam się na jakąś uroczystą koplację, gotowałam, szykowałam siebie, nakręciłam włosy, zrobiłam makijaż, były świeczki i romantycznie. Jarek miał przyjechać wieczorem. Gdy nadeszła godzina Jego przybycia byłam gotowa, ubrana i uczesana i czekałam...... czekałam..... czekałam.... a Jego nie było. Minęły trzy godziny, zrobiło się już poźno, zaczęłam płakać, było mi tak przykro, tak bardzo mi zależało. Makijaż się rozmazał, jedzenie wystygło, a ja przebrałam się w stary sweter i dżinsy. Zaryczana siedziałam i słuchałam jakichś dołujących piosenek.
W końcu przyszedł, byłam zła, nie odezwałam się... przeprosił, jakoś się tłumaczył i powiedział, żebyśmy usiedli do kolacji. Wszystko było zimne, ale nie kazał mi odgrzewać. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Po kolacji podszedł do mnie i uklękł przede mną. Popłakałam się, wyciągnął pierścionek z kieszeni i jąkając się zapytał czy zostanę Jego żoną. Przytuliliśmy się, zgodziłam się i tańczyliśmy długo przy tych spokojnych piosenkach o miłości.
Do tej pory pamiętam ten wieczor, moj Jarek mnie bardzo zachwycił wtedy tą romantycznością, szybko zapomniałam, że się spóźnił, że jedzenie zimne, liczyliśmy się tylko my :-)

: 23 kwie 2008, 09:28
autor: Renia0601
Moje były po części zaplanowane ale mój Marcin chciał żeby były niespodzianką. A było to tak:
Że mieszkamy daleko od siebie (ponad 60km) to przyjeżdżał do mnie na weekend. No i jednej soboty poszliśmy tak ot pooglądać pierścionki żeby upewnić się co do gustu. Obeszliśmy wszyskie jakie były możliwe i wybieraliśmy, w końcu wróciliśmy do pierwszego w którym byliśmy i tak rozmawiamy że może ten, może tamten, ale wkońcu go nie kupimy bo tylko oglądamy a Marcin już wiedział że chce niby zapomnieć czapki (bo to w marcu było i jeszcze zimno) i wtedy jak się po nią wróci to kupi, nie wyszło bo wyczułam że coś się denerwuje ... Później poszliśmy do Katedry w Sandomierzu (Marcin jest bardzo religijny i wogóle tak fajnie przed Bogiem) i tam klęknął i spytał czy zostanę jego żoną i choć od początku wiedziałam że będzie się oświadczał to chyba tego klękania się nie spodziewałam i niewiem czego i zamiast TAK powiedziałam :"Głupie pytania zadajesz", to miało znaczyć tak i wstał i pocałował, nie powiedziałam TAK ale zaręczyny zaliczone hehe ... a i jeszcze pierścionek chciał mi włożyć nie na ten palec co trzeba :ico_oczko:

: 23 kwie 2008, 11:12
autor: Fintifluszka
Heh... Nasze oświadczyny miały miejsce prawie 3 lata temu... w naszą 5 rocznicę" bycia razem" pojechaliśmy z Kubą po jego pierwszy motocykl-rozpłakałam się jak dostał kluczyki, że się będę bała o niego, a na dodatek nie będzie miał dla mnie czasu, bo to przecież jego marzenie było od zawsze-ten motocykl... Wtedy mi powiedział, że jego marzeniem jest, żebym Go zawsze kochała, a jeśli będziemy razem to nic złego mu się stać nie może... 2 dni później poszłam do Kuby rodziców, bo mieliśmy iśc na obiad do nich, a On z nimi akurat wracał z miasta, przywieźli rollsy z Kubańskiej restauracji, bo byli koszmarnie głodni i stwierdzili, że już nie będą gotować, Kuba biegał jak huragan po mieszkaniu, podał mi jedzonko i co chwilę kukał zza framugi (głupi :ico_puknij: ) jak miałam wziąć pierwszego gryza to spalił, bo nagle wpadł z bukietem róż (jakie to banalne :ico_oczko: ) i krzyknął -Czekaj!... zamarłam :ico_haha_01: -ostrożnie... uśmiechnął się, spojrzałam na mój obiad... świecił się! :ico_haha_01: wcisnął mi pierścionek między pieczarki i ciasto!, zaczęłam się śmiać, a On -jeszcze z drugiej strony... a tam drugi pierścionek! :ico_haha_01: uklęknął z tymi kwiatkami i powiedział -nie byłem pewien, który by Ci się bardziej podobał... -Głuptasie! zaśmiałam się już przez łzy, a On spytał, czy zgadzam się Go kochać już do końca i być z nim.... tylko się mocno przytuliłam... To już kurde tyle czasu temu, a ślubu właściwie nie planujemy wcześniej niż w przyszłym roku-chyba, że uda nam się począć kolejnego bobasa jak gabriel skończy roczek-wtedy sprawa poczeka jeszcze rok :ico_oczko:

: 23 kwie 2008, 17:06
autor: Goonia
No to teraz ja :ico_oczko:
Zaręczyny mieliśmy zaplanowane, ale to Marcin wymyślił, że to tak ma być :-D
W skrócie .... Byliśmy na wakacjach w Karpaczu i tam wspięliśmy się na najwyższą górę czyli Śnieżkę i tam na jej samiutkim szczycie uklęknął i poprosił mnie o rękę :-D A pierścionek był taki śliczny, że aż mi się nogi ugięły jak go zobaczyłam :-D

: 26 wrz 2009, 23:15
autor: SANDRUSIA))
no to i ja opisze :-D bo jestem dopiero co po :-D
och tez sie naczekalam 4 lata 2-ki dzieci sie dzoczekala a zareczyn jak nie bylo tak nie bylo :-D
no i w Poniedzilek mialam urodziny L przyniosl mi piekny bukiet kwiatow , i powiedzial ze jutro zabierze mnie na kolcje w ramach przentu :ico_haha_02: wiec we wtorek od rana biegalam do fryzjera :-D ubralam sie w sukienke on w garnitur i pijechalismy , zabral mnie na kolacje do zamku , zamek znajduje sie na smej gorze widac z niego morze i caly belfast noca cudo poprostu :ico_brawa_01: ma piekny ogrod z fontanna , cudowne miejsce zjedlismy kolacje , i poszlismy na spacer , do zamokowego ogrodu , zaczelismy sie calowac , i L mowi zobacz ktos cos zostawil :-D bylo to cos w rodzaju pokrowca jak na okulary :-D mowi zebym zobaczyla wyjelam byl tam cudny pierscionek i wtedy zapytal czy bede jego zona :-D oczywiscie powiedzialam tak :-D
odrazu wyznaczylismy date slubu na sierpien 2010 i pomalu wszystko zalatwiamy , dzis zalatwilismy sale tez w zamku :-D wesele nie bedzie duze na 40 osob i 13 dzieci :-D w tym 2 naszych :-D aaa zapomnialam dodac ze piersionek za duzy ale wymienimy jutro :-D