dziewczyny, łatwo powiedzieć rzuć to proste i logiczne, jak nigdy nie paliłyście... A jest to cholernie ciężkie.
dokładnie
popieram rzucenie palenia pomysł cudowny, ale dla palacza to jak zakaz wstępu do lodziarni dla dziecka... to brzmi jak "zrezygnuj z tego co lubisz"
jak ktoś lubi palić to bedzie to robił
ja paliłam przed ciążą, jak zaszłam w ciazę (nie spodziewałam sie ze za pierwszym razem "zaskoczy") to jeszcze przed spodziewaną miesiaczką odrzucało mnie od papierosów
nie potrafiłam wypalić całego, nie umiałam z rana i wogóle fuuuj
dlatego zrobiłam test przed spodziewaną @
od tego czasu rok nie palilam wcale
podczas karmienia piersią równiż nie paliłam
a teraz kiedy juz nie karmię pokusa jest większa, mąż pali nadal, koleżanki też, szwagier, teściowa... każdy kto wpada pali, wychodzą u mnie na balkon a mi ślinka cieknie,
przyznaje szczerze- palę kiedy mam ochote, czasem jednego czasem dwa na dzień, czasem żadnego jak jestem sama z Majcią a czasem 5 u koleżanki na plotkach wieczornych... palę bo lubię, w każdej chwili jestem w stanie "nie palic" ochota nadchodzi po kilku dniach i jest silna, ale wiem ze gdybym chciała zupełnie rzucić, to udałoby mi sie to
ale trzeba wiele wysiłku i silnej motywacji
wiem ze niedługo nie bedę palic, bedziemy mieć mniej pieniędzy niz teraz mamy i żal mi będzie tylu pieniedzy na papierosy a byle czego palić nie chce, wole nic nie palić
ciekawe tylko kiedy mój mąż rzuci
problem w tym ze rzeczywiscie włosy, ubrania śmierdzą
cera nieciekawa itp... no ale wóz albo przewóz
jak ktoś chce zlapać dwie sroki za ogon to niech kombinuje
druga sprawa taka ze mój ojciec palił od kiedy skonczył 13 lat, całe życie mnie truł paląc w domu, jednego za drugim, biernie paliłam 18 lat
jedyne czego nie zrobię nigdy mojej córce- nigdy nie zapalę w domu
będzie chciała palic jak dorośnie jej sprawa ale nie zrobię jej krzywdy biernym paleniem