Witaj! Mam nadzieje ze mi wybaczysz ze tak dlugo nie pisalam

ale prawie zapmnialam jak wyglada komputer.
a wiec zaczne od poczatku, zeby nic nie pominac, ale napewno nie napisze Ci wszystkiego dzisiaj, maly ma straszne kolki i nie wiem ile da mi posiedziec, ale do tego wroce
porod poszedl w miare gladko, przyjechalam do szpitala o 7h30 rano, najpierw wiadomo biurokracja itd, polozyli mnie na porodowce ok 9h, kroplowke dostalam po dokladnym zbadaniu o 10h, najpierw w malych dawkach, ale nic nie dzialalo, tzn skurcze mialam ale nie bylo to nic wielkiego wiec polozylam sie spac oczywiscie caly czas podlaczona pod ktg, gdy obudzilam sie po poltorej godz to mi polozna mowi ze czegos takiego jeszcze nie widziala bo mialam juz mega skurcze a spalam jak aniolek, stwierdzila ze jestem bardzo odporna na bol i w gruncie rzeczy to prawda, zawolali anestezjologa choc mowilam ze jeszcze nie potrzebuje ale powiedzieli ze jak teraz nie przyjdzie to za jakis czas moze byc za pozno wiec ok; dostalam znieczulenie o 13h a 10min pozniej wody mi odeszly no i sie zaczelo na dobre

; znieczulenie nie dzialalo tak jak powinno wiec podali mi jeszcze jedno bezposrednio pod kroplowke ale i to nic nie dalo, no a urodzic trzeba bylo, w koncu po 45 min przyszedl na swiat Evan, wage i wzrost znasz. Maz opowidal poznie mojej mamie, ze nie wiedzial nigdy czegos takiego aby przy parciu metalowe barierki, o ktore sie zapieralam tak trzeszcaly jakby mialy zaraz nie wytrzymac, bo przy porodzie corki tez byl ale porod mialam troche lzejszy; ogolnie szpital lacznie z opieka podczas porodu wspominam super; bardzo sie starali o to aby stworzyc jak najbardziej rodzinna atmosfere, malego zabrali mi tylko na 5min wtym czasie maz go sam juz ubieral a jak go mi oddali to nie byl w tym szklanym lozeczku obok tylko caly czas ze mna od razu przy cycu

, oczywiscie wypisalam sie na wlasne zyczenie po niespelna 48h, ale przychodzila do mnie polozna, bo nikt mi nie wierzyl ze maly dobrze ciagnie z tym rozszczepem, ale dawali mi w miare spokoj jak mowilam ze karmilam pozostala trojke i dobrze wiem gdy dziecko dobrze ssie, wiec nawet nie sprawdzali tylko kazali wage kontrolowac dwa razy w tyg, w czwartek bylam na PMI i maly wazyl 4200 i mial 53cm, wiec niezly z niego juz klops
Dzionki u mnie podobne do siebie, karmienie, zmienianie pieluszek, tulenie, masaze brzuszka, bo ma takie kolki, ze chce mi sie z nim plakac tak sie wije i krzyczy z bolu, odstawilam juz wszystkie produkty mleczne, pije herbatke z kopru i czekam na rezultaty, ale na razie nic, w srode ide z nim do lekarza rodzinnego moze on mi cos poradzi, wieczorami lekcje, kapiele itd cale szczescie ze mam tu mame ale czasami we dwie sobie nie dajemy rady
reszte napisze innym razem, nie obiecuje ze jutro bo nie wiem czy maly da mi chwile spokoju
Trzymaj sie i napisz cos, co u Ciebie? jak Amelia znosi pierwsze dni w szkole? i tak wogule jak leci?